Na
niebie świeciło słońce, ulice Konohy pobrzmiewały wesołym gwarem, matki wołały
dzieci na obiad, a Anayanna siedziała w wannie chichocząc lekko pod nosem. Minęły
jakieś dwie godziny i trzy butelki wina od kiedy weszła do łazienki. Co chwila dopuszczała
sobie ciepłej wody i dolewała pachnącego płynu do kąpania. Jej ruchu były gwałtowne
a zmysły otępione. Podłoga cała zmoczona, a mokre ślady prowadziły do kuchni, z
której przyniosła już czwartą butelkę czerwonego wina. Nagle usłyszała trzask
otwieranych drzwi wejściowych i męski głos nawołujący ją po imieniu. Nie przejmując
się tym czy to przyjaciel czy wróg, odkrzyknęła dając znać nieznajomemu, że
znajduje się w łazience. Po chwili w progu pojawił się Kakashi. Zaśmiała się widząc
jego zaskoczone i lekko zawstydzone spojrzenie. Wyciągnęła w jego kierunku rękę
z trunkiem, nie przestając się śmiać i kiwnęła zachęcająco głową, żeby wszedł do
środka.
Zdezorientowany
rozglądał się po zaparowanej łazience. Momentalnie zakręciło mu się w głowie od
gorącego powietrza, odurzającej woni zmieszanych płynów do kąpieli i zapachu
alkoholu. Spojrzał na siedzącą w wannie dziewczynę. Zamglony wzrok świadczył o
tym, że jest już nieźle wstawiona. Próbował skupić wzrok na jej twarzy, choć dekoncentrował
go widok jej nagiej, smukłej szyi oblepionej kosmykami wilgotnych włosów. Na
(nie)szczęście w wodzie było mnóstwo piany, która zakrywała wszystko poniżej jej
ramion. Zastanawiał się co się stało. W końcu znał ją już od dość długiego
czasu i nigdy wcześniej nie olała umówionego spotkania dla siedzenia w wannie. Skupił
się ponownie na jej twarzy. Zaczerwienione i opuchnięte oczy, pewnie płakała, sińce
pod nimi, nieprzespana noc. No i jeszcze sięganie po alkohol w biały dzień? To
do niej nie podobne. Westchnął i zabrał butelkę wina z jej ręki, odłożył ją na
półkę i wyciągnął w jej stronę ręcznik. Uśmiechnął się lekko, widząc
naburmuszoną minę dziewczyny. Po chwili nakazała mu się odwrócić i chwiejnym
krokiem wyszła z wanny, okrywając się szczelnie ręcznikiem. Ominęła go i skierowała
się do swojego pokoju. Ruszył zaraz za nią widząc, jej niepewne kroki. Ana weszła
do sypialni, usiadła na łóżku i wbiła w niego smętne spojrzenie.
- Co się
stało? - Zapytał w końcu siadając obok.
- Miałam
sen. - Wymruczała cicho, lekko niewyraźnym głosem. Widząc jego naglące
spojrzenie zawahała się. - O.. - Spuściła wzrok i ruchem podbródka wskazała zdjęcie, wciąż leżące na podłodze.
- Och..
- Mruknął tylko, w sekundę pojmując o co chodzi, szczerze to nie miał pojęcia
co teraz powiedzieć, nie był zbyt dobry w pocieszaniu. Siedzieli chwile w
ciszy, nagle zwrócił wzrok na nią i spytał. - Tak w ogóle jadłaś już coś dzisiaj?
Spojrzała
na niego zamyślona i lekko zdziwiona, pokręciła przecząco głową. Twarz
Kakashiego zachmurzyła się.
- Myślałem, że ten problem masz już dawno za sobą. - Mruknął przybierając poważny ton głosu.
- Po
prostu nie byłam głodna. - Ucięła rozmowę odwracając wzrok w bok. W innych
okolicznościach pewnie wybuchłaby śmiechem słysząc rodzicielską nutę, w jego
zwykle leniwym i rozmarzonym glosie.
- Ubierz
się a ja za ten czas zrobię ci coś do jedzenia. - Skierował się do wyjścia, po
drodze podnosząc leżące na ziemi zdjęcie i stawiając je z powrotem na komodzie,
po chwili już była sama w pokoju.
Nachmurzona
podeszła do szafy. Zawsze to samo. Nie to żeby się głodziła albo była jakąś
anorektyczką, po prostu nie potrzebowała regularnych, obfitych posiłków. Nie odczuwała
głodu, a gdy już to zawsze jabłko lub kanapka wystarczały aby się nasyciła.
Zwykle nie zawracała sobie głowy jedzeniem, nie miała na to czasu i nie lubiła zajmować
się tak przyziemnymi sprawami. Jednak wszystkim naokoło zawsze to przeszkadzało
i wmawiali jej że to straszna choroba, na odczepnego wiec coś tam jadła - oczywiście
jeśli pamiętała. Wyjątkiem były słodycze i owoce które uwielbiała.
Wciągnęła
na siebie krótkie czarne spodenki i fioletową bluzkę na ramiączkach. Przeczesała
włosy i poszła do kuchni. Już dawno zapomniała, że wypiła dzisiaj jakiś alkohol, procenty z niej wyparowały, umysł miała czysty choć trochę chwiejnie chodziła. Przy stole siedział Hatake popijając
herbatę. Usiadła na krześle naprzeciw niego, a on podsunął jej miskę z sałatką owocową i kubek.
- Kupiłeś
ją prawda? - Zapytała z uśmiechem znając jego umiejętności kulinarne. Pełna
podziwu, że udało mu się zrobić herbatę nie spalając jej przy okazji kuchni, wzięła
do ręki pałeczki i zabrała się za jedzenie. W odpowiedzi posłał jej tylko
ponure spojrzenie.
- Po co
ci pełna lodówka skoro nic nie jesz? - Zapytał po chwili ciszy.
- Sama
nie wiem. - Od niechcenia machnęła ręką. - Służąca mieszka kilka domów dalej i co
dwa dni przychodzi posprzątać i uzupełnić zapasy. - Jego jedyną reakcją było
tylko niezrozumiałe mrukniecie.
- Przeszło
ci już? - Zjadła sałatkę i odłożyła naczynie do umywalki. Odwróciła się przodem
do mężczyzny, opierając o szafkę i zakładając ręce na piersi.
- Echh
no niech ci będzie. - Wstał przeciągając się i drapiąc w tył głowy.
Usiedli
w salonie i resztę dnia spędzili rozmawiając, śmiejąc się i oglądając albumy ze
zdjęciami, których Anayanna miała w domu mnóstwo. Koło dziesiątej wieczorem, kiedy
Kakashi już zbierał się do wyjścia, coś mu się przypomniało.
- Właściwie
to Hokage kazała mi poinformować cię, że jutro wieczorem odbędzie się impreza
powitalna na twoją cześć, przygotuj się wpadnę po ciebie o siódmej. Yo. - Nie czekając
na odpowiedź wyskoczył przez okno.
Ana uśmiechnęła
się, uwielbiała imprezy. Postanowiła pójść wcześniej spać, żeby jutro jako tako wyglądać.
Po szybkim prysznicu, ubrała pidżamę, położyła się i prawie natychmiast zasnęła.
Coś krótkawy ten rozdział.
OdpowiedzUsuńUpiła się, ne?
No coż, każdy kiedyś musi, szczególnie, gdy ma powód.
Pozdrawiam ;)
No właśnie, krótko :< Ale to nic. Nadrabia treścią. Narąbała się, haha. Kakashi musiał być zawiedziony, skoro piana zasłaniała wszystko... :< XD
OdpowiedzUsuńCały dzień w wannie, a ona jeszcze pod prysznic xD
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, kto za nią rachunki płaci, bo ja bym się chyba nie wypłaciła ^^
A ja cały czas myślę kim jest osoba ze zdjęcia...;> Kurde..
OdpowiedzUsuńKrótkie, ale bardzo fajne.
Chciałabym mieć takiego przyjaciela jak Kakashi *.* ;3
Jezu każdy czasem może sobie poryczec i upic sie ;D
A ja wiem, wiem, wiem, wiem, wiem!!! Nie powiem. Cztery butelki wina?
OdpowiedzUsuńo_O Nó cóż nie wiem co jeszcze mogę skomentować w każdym razie biorę się za następną notkę. ;D WENY.
Krótkie!! :P
OdpowiedzUsuńAle dobre ;) Już pisałam, że lubię Twój styl pisania, co nie? :D Niestety za ten rozdział biorę się dopiero teraz.. Już prawie połowa maja o.o Jejku, jak to wszystko leci. I po raz kolejny obiecuję, że w najbliższym czasie to nadrobię.. :)
Jestem ciekawa, co wyniknie dalej.
Pozdrawiam:)