- Och. Widzę, że dzisiaj na bogato.
Anayanna siedziała po turecku na krześle, przy stoliku w
kącie sali. Gospoda znacznie odbiegała standardem od tych w których
zatrzymywali się wcześniej – była zadbana, czysta, a właścicielami było
sympatyczne małżeństwo w podeszłym wieku. Przed nią spoczywał w połowie już
opróżniony talerz i kubek herbaty. Od czasu gdy przez prawie dwa tygodnie jej
jedynym posiłkiem były podawane dożylnie witaminy, jej apetyt wzrósł. Obracając
między palcami pałeczki, uniosła wzrok na osobę, która właśnie się do niej
dosiadła. A raczej osoby.
- A ci mi szkodzi – odparł niefrasobliwie Hidan, obejmując
dwie długonogie piękności.
Ta o bujnych, rudych lokach opadła mu na kolana, a piegowata
brunetka przysunęła sobie drugie krzesło jak najbliżej niego, i objęła go w
pasie. Ostatnia – krótko obcięta blondynka – stanęła za nim i objęła go za
szyję.
Anayanna patrzyła na to w milczeniu, powoli przeżuwając
porcję ryżu.
Powrót do organizacji zajmował im o wiele więcej czasu, niż
dotarcie do pamiętnej wioski. Hidan upierał się by każdą noc spędzać w jakiejś
gospodzie, rzekomo mając na uwadze zdrowie Anayanny. W rzeczywistości jednak wieczory
spędzał w towarzystwie prostytutek, zwykle jednej, czasami dwóch. Z trzema
widziała go po raz pierwszy.
Anayanna czuła się już dobrze. Pod względem fizycznym
oczywiście. Dokuczliwe kłucie w klatce piersiowej pojawiało się coraz rzadziej,
poza tym czasami miewała chwile słabości, gdy każdy oddech sprawiał jej ból.
Ale to była tylko kwestia czasu, aż całkiem jej przejdzie.
*
Pomimo jej zapewnień, że czuje się dobrze, Hidan widział
wyraźną zmianę w jej wyglądzie. Ostatnimi czasy jadła więcej niż zwykle, ale
widocznie zmizerniała. Często dokuczał jej mówiąc, że w workach pod jej oczami
można by nosić ziemniaki na kilo, ale prawda była taka, że martwił się o nią.
Teoretycznie nic już nie zagrażało jej życiu, była zdrowa. Ale wyczuwał w niej
dziwny niepokój, stała się płochliwa i wzdrygała się za każdym razem, gdy
zobaczyła najmniejszą kropelkę krwi. Pamiętał dzień, gdy mijali na trakcie
dwóch kupców. Zabił ich z czystego znudzenia, finezyjnie rozrywając im
brzuchy. A gdy potem spojrzał na nią, prawie upuścił kosę w szoku. Nigdy nie
widział tak skrajnego przerażenia na jej twarzy, wyglądała jakby miała zaraz
zemdleć. Gdy zbliżył się do niej o kilka kroków, natychmiast się odsunęła,
wodząc szeroko otwartymi oczami po jego zakrwawionej sylwetce. Milczała potem
przez równe trzynaście i pół godziny, po prostu idąc przed siebie z pustym
wyrazem twarzy.
Przejechał ręką po udzie rudowłosej dziwki, otrzymując w
zamian jej zadowolone mruczenie. Blondynka zaczepnie wsunęła rękę pod jego
koszulkę, więc wyjął z kieszeni klucz do pokoju i podał go jej.
- Zaraz do was przyjdę – mruknął, a każda z nich uśmiechnęła
się zalotnie i na pożegnanie uraczyła go soczystym pocałunkiem w policzek. Gdy
zniknęły na schodach prowadzących na wyższe piętro, przeniósł wzrok na
Anayanne.
Była tak niepodobna do zwykłej siebie. Harde, chłodne
spojrzenie zastąpił przymglony, nieobecny wzrok, unikający kontaktu z innymi
oczyma, rozbiegany. Zwykle rozciągnięte w szerokim uśmiechu usta były teraz zaciśnięte w wąską linię, a
jej sylwetka zamiast promieniować pewnością siebie i arogancją, była
przygarbiona i wątła.
Hidan nie mógł powstrzymać prychnięcia. Nienawidził jej
takiej.
- Nie zabijesz ich?
Zerknęła na niego, ale zaraz spuściła wzrok na stół.
- Nie.
Zacisnął zęby.
- Czy twoim priorytetem jeszcze do niedawna nie było zabicie
każdej kurwy z którą mam zamiar się
pieprzyć?
Milczała.
- Nie twierdziłaś, że robisz to dla mojego dobra, bo dziwki
nie wypełnią tej cholernej pustki we mnie?
Nie podniosła na niego wzroku.
- Ana kurwa, mówię do ciebie! Pomogłaś mi rozumiesz?
Uświadomiłaś mi moją samotność i otworzyłaś oczy, a teraz ja próbuję zrobić to
samo dla ciebie, ale nie współpracujesz!
Drewniana pałeczka trzasnęła w jej dłoni, łamiąc się na pół.
- Wszyscy od zawsze uważali mnie za niepotrzebnego śmiecia..
a ty jako pierwsza zwróciłaś na mnie uwagę. Pomogłaś mi, chociaż możesz sobie
nawet nie zdawać z tego sprawy. Potrzebowałem kogoś komu będzie na mnie
zależeć, jesteś taką osobą prawda? A przynajmniej byłaś, dopóki ci nie
odwaliło. Może tam, na tych cholernym łóżku, w cholernym pokoju jednak umarłaś?
Nie twoje serce, ale odwaga i pasja, przez którą zaczęło mi na tobie zależeć.
Drżała wyraźnie, kuląc się na krześle ze spuszczoną głową.
- Byłem samotnym człowiekiem, potrzebującym towarzystwa.
Towarzystwa, które pragnąłem zabić, towarzystwa bez którego nie mogłem istnieć.
A ty to zrozumiałaś, zaakceptowałaś i
uratowałaś mnie od tej kurewskiej, pochłaniającej wszystko pustki. Dlatego
cholera, przestań się bać i zacznij być sobą, bo rzygać mi się chce, jak widzę
cię taką bezradną! Zabij je, słyszysz? Przecież tak naprawdę tego chcesz,
chcesz znowu zmiażdżyć komuś serce, poczuć na sobie cudzą krew, błagam nie
udawaj. Ta potrzeba jest głęboko w tobie i nie zniknie, bo jesteś taka jak ja.
Jesteśmy bezlitosnymi mordercami, dla których nie liczą się cudze życia, tylko
własne spełnienie. I co z tego, że prawie zginęłaś? Takie są realia bycia
shinobi, możesz umrzeć w każdej chwili. Ale kiedyś ci to nie przeszkadzało,
więc co się zmieniło?
Ręka demona przebijająca
jej skórę, gruchocząca kości i obejmująca serce. Paskudna uciecha na jego
twarzy, kilka sekund przed zadaniem ostatecznego ciosu. Piekielne zło,
emanujące z całej jego drobnej sylwetki i wdzierające się wgłąb jej ciała,
poprzez obficie krwawiącą ranę. Paraliż, niemoc, strach, ból, gniew i krew,
mnóstwo krwi, zapach jej własnej śmierci. Co się zmieniło Hidan?
Jej ręka automatycznie powędrowała do piersi. Czuła delikatne, leniwe bicie serca, które powinno już nie żyć.
Na cmentarzysku trzykrotnie wymknęła się śmierci, ale może lepiej by było, gdyby jej się nie udało?
- Jak mam zabijać, kiedy czuję jakbym sama była już martwa?
Wreszcie na niego spojrzała. Jej oczy płonęły niezdrowym blaskiem,
którego nie umiał pojąć, a policzki błyszczały od łez. Powoli odsunęła krzesło
i wstała, odrzucając na bok szczątki pałeczek.
Konoha
Pamiętnik Sakury
♥ Kochany Pamiętniczku ♥
Podczas zdawania raportu u Mistrzyni Tsunade, stało się coś
dziwnego. Opisałam jej dokładny przebieg operacji, którą zgodnie z misją
przeprowadziłam na córce lorda feudalnego, a potem jak wyruszyłam na
poszukiwania tych nowych ziół, które kazała mi zdobyć. Trafiłam do prawie
kompletnie zniszczonej wioski, w której jak się okazało, do niedawna żył demon,
o którym zaczynały krążyć pogłoski w całym Kraju Ognia. Sądziłam, że to tylko
kwestia czasu, aż Hokage-sama wyśle tam jakiś specjalny oddział ANBU, żeby
rozprawić się z tym potworem. Ale ktoś ją uprzedził.
Nie sądziłam, że tak ją poruszy wieść o dwójce shinobi, którym
pomogłam.
Jak tylko opowiedziałam jej, o ninjach z Kiri, którzy zniszczyli
demona, zbladła wyraźne, a butelka sake z której popijała wypadła jej z ręki.
Od razu wiedziałam, że coś jest nie tak, bo przecież w normalnych
okolicznościach nie pozwoliłaby żeby tyle jej cennego alkoholu wylądowało na
drogim dywanie. A ona nawet nie zwróciła na to uwagi, zażądała dokładnego
opisu tych ludzi i przypomnienia sobie wszystkiego co mówili. Z wysiłkiem
powtórzyłam jej większość kwestii tego siwowłosego dziwaka, bo dziewczyna przez
cały mój pobyt tak była praktycznie nieprzytomna. A jeśli jednak nie, to nic
sensownego nie mówiła, tylko krzyczała. W każdym razie Tsunade-sama
powiedziała, że obszar na którym znajduje się ta wioska, jest pod jurysdykcją Konohy i nie ma najmniejszej możliwości, żeby na misję tam zostali wysłani
shinobi z tak odległego Kiri. Kiedy to powiedziała, zdałam sobie sprawę, że
nawet nie widziałam ich opasek ninja, wprawdzie mogli je zniszczyć, albo zgubić
w trakcie walki, ale.. Mistrzyni powiedziała, że mógł to być jakiś
samozwańczy oddział z Mgły, albo mogli przechodzić tamtędy wracając z jakiejś
innej misji.. ale jakoś nie bardzo w to wierzy. Natychmiast oddział ojca Ino
zbadał moje wspomnienia i na ich podstawie sporządzono rysopisy tamtych ludzi,
będą ich szukać by wezwać na przesłuchanie w sprawie tego, dlaczego bez
poinformowania odpowiednich władz zlikwidowali wroga na terenach Konohy.
Szczerze mówiąc wątpię by udało się ich znaleźć, oddział zwiadowczy już dawno
wrócił z tamtej wioski i powiedzieli, że nie znaleźli już żadnych śladów
obecności ludzi. Mają jeszcze patrolować okolicę aż do granicy z Krajem Rzek,
rozwieszając listy gończe.
Pytałam Tsunade-sama dlaczego znalezienie tych ludzi jest takie
ważne, przecież pozbyli się demona, co znaczy, że żaden z naszych nie musiał narażać
życia. Powiedziała tylko, wyraźnie zła, że to były wewnętrzne problemy Kraju
Ognia i żadna inna wioska nie miała prawa się w to mieszać. Coś tam jeszcze
wspomniała o nielegalnych grupach najemnych shinobi i arenie politycznej, ale
tego już nie bardzo słuchałam.
No i dlaczego ta dziewczyna wydawała mi się trochę znajoma?
♥
Zmieniając temat – Naruto ciągle ze mną
nie rozmawia. Zdaje się, że przez cały ten czas nie udało mu się nawiązać
kontaktu z Mią, bo albo go unikała, albo jak już udało mu się ją gdzieś dorwać, ignorowała jego pytania.
Hmpf.
Wiedziałam, że tak będzie – ruda suka.
Do zobaczenia Pamiętniczku! ♥
Notatnik Mii Umino
Mam wyrzuty sumienia z powodu tego
ciągłego uciekania przed Naruto. Przecież nie zrobił nic złego, a ma prawo znać
prawdę. Znaczy.. teraz kiedy ja ją znam.. to on chyba też powinien prawda?
Głupio mi z myślą, że od początku go okłamywałam, ale przecież o takich
rzeczach nie powinno się mówić od tak, nowo poznanym osobom prawda? Ale kiedy
już wiem, że to o niego chodziło.. tak. Powinnam mu powiedzieć, wszystko
wyjaśnić i przeprosić za swoje zachowanie.
Już do niego idę!
...
Naruto Uzumaki. Samozwańczy Zwiadowca
Wywiadowczy / Przyszły Hokage
Obiekt: Naruto Uzumaki
Kategoria: Złamane serce Naruto Uzumakiego
O RAAAAAAAAANY!
W kółko tylko za nią biegam, a ona ciągle
mi ucieka. Kiedy myślę, że już ją dorwałem, ona znika nagle jakby rozpłynęła
się w powietrzu. A wtedy zaczynam się zastanawiać, czemu tak właściwie ciągle
ją ścigam? Jest warta tego całego mojego wysiłku?
I potem prawie policzkuje samego siebie,
bo TAK bo to MIA i muszę się dowiedzieć, co tak naprawdę stało się wtedy nad
rzeką. O co chodziło z tymi chakrami i z tym ‘Chodziło o ciebie..’ CO O MNIE
KURNA?!
Głupia uciekająca Mia.
Głupi ja, który nie może o niej zapomnieć.
Głupia ona z tymi niesamowicie zielonymi
oczami i długimi, rudymi włosami.
Głupi ja, nie mogący oderwać od niej
wzroku.
Koniec tego, idę do niej, powinna być u
Mistrza Iruki, a jak nie, to będę nawet koczować pod drzwiami czekając aż w końcu
wróci do domu, nie będziemy się tak bawić, nie dam jej spokoju, więc albo powie
mi przed czym ta ucieka i czego nie chce mi powiedzieć, albo..
O. Dzwonek do drzwi
Naruto otworzył z rozmachem drzwi i stanął
oko w oko z tak gorliwie poszukiwaną przez niego dziewczyną. Miała niesamowicie
nieMiowy, poważny wyraz twarzy. Wydawała się też lekko zestresowana i
przygnębiona.
- Mia.. właśnie miałem do ciebie iść.
Uśmiechnęła się blado, wymijając go w przejściu
i przechodząc do salonu. Poszedł za nią, czując się dziwnie nieswojo. Przycupnęła
na samym brzegu kanapy, a on rozwalił się na stojącym obok fotelu. Przyglądał
jej się uważnie, oczekując cierpliwie aż wreszcie zdecyduje się odezwać.
Najpierw błądziła wzrokiem po pokoju,
chociaż nie była w nim pierwszy raz. Potem powierciła się trochę, a jej wzrok,
mina i cała niepewna sylwetka świadczyły o tym, że nie marzy o niczym innym jak
ucieknięciu stąd jak najszybciej. Naruto westchnął, pochylił się i chwycił jej
dłonie, gdy zaczęła nerwowo strzelać kostkami. Splótł ich palce razem i
uśmiechnął się zachęcająco. Chwilę patrzyła na niego zaskoczona, ale potem
uniosła odrobinę kąciki ust. Zrobiła głęboki wdech i spojrzała mu prosto w
oczy.
- Naruto.. tak bardzo cię przepraszam –
nawet się nie zorientowała, kiedy pierwsze łzy spłynęły po jej policzkach. To
było tak bardzo nie w jej stylu. Przecież nigdy nie płakała.. Ale patrząc w te
szczere, niebieskie ślepia i myśląc o tym, że musi się przed nimi przyznać do
kłamstwa.. – Wiesz, nigdy nie chciałam żeby tak wyszło. Gdybym mogła, powiedziałabym ci już na początku, bo zależy mi na tobie. Ale zabronili
mi. Kazali trzymać to w sekrecie i wie tylko naprawdę niewiele osób, z
kierownictwa wioski. Tsunade też uznała, że tak będzie lepiej.. Ale wystarczy –
przerwała by odetchnąć i nie zwróciła uwagi na skołowany wyraz twarzy Naruto. –
Wiesz, najgorsze jest to, że Haruno miała racje. Nie jestem zwykłym chuninem z
Chmury, nie przeniosłam się tu żeby odwiedzić rodzinę, ani żeby uniezależnić
się od siostry. Ja cholera nawet nie mam tu rodziny! Nie nazywam się Umino,
Iruke zobaczyłam pierwszy raz w życiu, kiedy tu przyjechałam. Ale Tsunade
stwierdziła, że tak będzie dobrze i nie wzbudzę podejrzeń. Miałam mieszkać
tutaj jako Mia Umino. Ale nie jestem nią. Nazywam się Mia Yugito, jinchuriki
połowy dwuogoniastej Matatabi.
Naruto wstał, puszczając jej dłonie.
- Nienawidzisz mnie teraz? – spytała,
ocierając łzy z policzków.
Patrzył na nią, szeroko otwartymi oczami,
ciągle w głębokim szoku.
Siemanoooo! ♥
Już myślałam, że będzie tylko jedna notka w listopadzie, co szczerze mnie przeraziło, ale dzisiaj mnie naszła taka wena.. że zamiast się uczyć, zrobić zadanie czy cokolwiek przydatnego, napisałam rozdział. Niee, tak serrio to z tym uczeniem w sumie żadna różnica, bo i tak tego nie robię.. xd
Pozdrawiam, buziaki ;3
Kurcze, patrzę, a tu nowy rozdział i aż mi się humor poprawił, więc dziękuję ♥
OdpowiedzUsuńTak się zastanawiałam, czy w tym rozdziale wrócą już do reszty Akasiów, bo jestem ciekawa ich wszystkich reakcji, ale tu kolejna niespodzianka - przygnębiona Anayanna i Hidan z trzema paniami do towarzystwa.
Jak miło...
Hidan się się znowu troszczy, ojeej! c: On chyba musi zrozumieć, że Ana sobie już po prostu nie radzi, a nie zabijać bo mu się nudziło... tak nie poderwiesz laski, Hidanku :D
Anayanna pogrążona jakby w depresji, siada jej psychika, ech... podoba mi się! :3
No i teraz się trochę martwię, bo jak wszyscy ich poszukują to... nawet tego nie napiszę :O
Pamiętnik Naruto, haha, jego przemyślenia są genialne xD
Pozdrawiam cieplutko i czekam na następną c:
Wow
OdpowiedzUsuń0.0
0.0
0.0
0.0
0.0
0.0
Świetnie piszesz to pierwszy blog którego historia tak mnie wciągnela!:) serio nie moge spać po nocach bo zastanawiam się czy nie dodałaś notki :P czekam na następną!!! Ciekawe jak to sie wszystko potoczy O.o :***
Hej, hej, hej! Przepraszam, że tak późno komentuję i przepraszam za zaległe 4 rozdziały. ;_; No, ale wróciłam i znowu będę czytać na bieżąco. ^^
OdpowiedzUsuńBardzo mnie zaskoczyłaś. ;> Ta akcja z Aną na cmentarzu, która prawie spowodowała jej śmierć; ta zmiana Hidana w lepszego człowieka. Nieźle, nieźle.
Smutna była ta scena, gdzie Anayanna ubolewała nad martwym dzieckiem. Ech, ten przeklęty świat shinobi. -,-
Sakura naprawdę musi być głupia, myśląc, że Naruto z powrotem będzie za nią biegał. No i pomogła członkom Akatsuki, co za mózg. -.- Nie to żebym się nie cieszyła z tego powodu, wręcz przeciwnie. xD ^^ :)
Cieszę się, że Anayanna się już obudziła i uściskała Hidana. Należało mu się za to wszystko, co dla niej zrobił. :)
Naruto i Mia.. nie do końca to czuję, nie mogę się przyzwyczaić, ech. xd
A tak wgl, zapomniałabym. GDZIE ITACHI!? ;> -,-
Dużo weny ci życzę i czekam na kolejny rozdział. :D
(Btw u mnie nowa notka :D)
Pozdrawiam i całuję! :3
Ohayo~! xD
OdpowiedzUsuńWybacz, wybacz, wybacz, że tak się spóźniam… no wiem, wstyd :< w każdym razie jestem i nadrabiam i komentuje i w ogóle – nie zostawiłam cię, nadal cię kocham <333 xD To tak, rozdział zajebisty ;D ale tego chyba jesteś świadoma, jedyne co, to jakiś taki krótki mi się wydawał, co jest błędem karygodnym xD chociaż to może przez ten podział na wydarzenia… co u Any, co u Mii, Naruto… :P Dobra do rzeczy xD
Wraz z drugą linijką, doznałam szoku, kobieto ty mnie zabijesz… zrobiłaś błąd, literówkę – Godpoda = Gospoda :D drugi błąd, kłócie – kłucie xD ale ogólnie no… Anayanna nie robi błędów, wypomina – tak, ale nie je robi xD co się stało?! xD
Dobra teraz poważnie :) Anayanna i Hidan, no kurczę czemu ona w takiej melancholii, przecież Hidana się nie odrzuca i ty o tym doskonale wiesz xD a on też świetny, sprowadził sobie trzy kurwy, żeby Ana je zajebała – xD – nie skrytykuje, bo zawsze to jest jakiś tam sposób na poprawę nastroju xD tyle, że Ana jakby powraca do swojej formy z początku, czy nie tak? xD teraz może nie dogodzić Hidanowi, dlaczego mu to robisz? Ma być forever alone? xD znaczy taki byt mu pasuję, ale no… xD słodszy jest, kiedy jest zakochany i ta troska, którą wysyła do niej, boże no xD rozpłynąć się można xD
Sakura… kurwa, pominęłabym ten wątek, ale szanuję twoją twórczość i się wypowiem… te serduszka przy tytule mnie miażdżą xD Sakura to taka lolitka, masakra xD to jej końcowe „hmpf” mnie rozjebało xD no ale, ale wracając jeszcze do środka, jaka ona głupia noo xD jak mogła nie poznać Any, jak wszyscy mogli jej nie poznać, KONOHA WHAT THE FUCK? xD nie no, to nawet Hidan ich przewyższa intelektem, bo ni wypowiedział imienia Any xD a potem oczywiście różowa była w swoim świecie xD
Mia, jejku jak fajnie, że ona też spięła dupę, skrytykowała się i postanowiła poprawić – widać, że jej zależy, nie chce czegoś budować na kłamstwie/oszustwie ;D Soli to ceni <333
No i Naruto… ja nie wiem, ale jak ktoś się złości i wyzywa kogoś od głupka to uważam to za słodkie xD nie wiem no, „głupek” to dla mnie takie łagodne słowo xD no i w końcu doszło do ich rozmowy, hmm spodziewałam się kissa, ale trudno xD no proszę, dwoje jinchuuriki w jednej wiosce xD i Umino tak się zgodził doszyć sobie rodzinę xD no fajnie, zawsze pasowały mi do niego jacyś podopieczni, ale jednak… nie, boże! Za dużo trudnych spraw… xD no w każdym razie szczerze wątpię, by Naruto ją znienawidził, przecież sam przeżywał nieraz odtrącenie społeczeństwa :<
Dobra, to czekam na next’a ;D
Dużo weny, pozdrawiam ;*