Leżała na dachu swojego domu przyglądając się
puchatym chmurom, pływającym leniwie po niebie. Było wczesne popołudnie. Jak
zawsze gdy czeka nas coś nieprzyjemnego czas pędzi jakby szybciej niż zwykle. Chociaż
do jej obecnej sytuacji niezbyt pasowało określenie 'nieprzyjemna', raczej
'straszna' 'przerażająca' i 'bez wyjścia'. Od rana nie umiała się na niczym skupić,
jej wzrok błądził po okolicy i wzdrygała się na każdy głośniejszy hałas, rozglądając
nerwowo dookoła. A co jeśli już zaatakowali? Jeśli już ktoś umarł z jej winy? Z
miejsca swojego spoczynku miała doskonały widok na górującą nad innymi
budynkami siedzibę Hokage. Zerkała w jej stronę od czasu do czasu, zastanawiając
się co teraz dzieje się w środku. Planują kontratak na siły Dźwięku? Doskonały
plan ocalenia jej? Zbędny wysiłek, sama się podda żeby tylko oszczędzić cierpień
mieszkańcom wioski.
Nagle poczuła na sobie czyjeś spojrzenie.
Jej otępiałe zmysły nie zarejestrowały przybycia gościa. Szybko zerwała się na
równe nogi, rozglądając dookoła w poszukiwaniu zagrożenia. Kilka metrów od niej
stała znajoma postać. Kiba. Na widok smutku malującego się na jego twarzy coś
ją zakuło w sercu. W niczym nie przypominał teraz jej wesołego i beztroskiego
przyjaciela. Smutek dodawał mu dojrzałości i powagi, ale nie pasował do niego.
Wyglądał tak bezradnie, że jedyne co chciała teraz zrobić to przytulić go do
siebie. Ale to ją z ich dwojga trzeba było bardziej pocieszać. I to on
podszedł do niej zamykając kruche ciałko w silnym objęciu.
***
Zmierzchało. Siedziała na parapecie w
gabinecie Hokage, wyglądając za okno. Nie docierało do niej ani jedno słowo
wypowiadane przez Tsunade. W pomieszczeniu znajdowali się kapitanowie ANBU i jounini.
Próbujący zachować spokój i opanowanie tak naprawdę drżeli w środku i co chwile
rzucali jej ukradkowe spojrzenia. Nie zwracała na nie uwagi. Nie zwracała uwagi
na nic, wyłączyła się, a otaczający ją świat przestał mieć znaczenie. W głowie miała
pustkę, nawet się nie bała. Czy tak czuje się człowiek w beznadziejnej sytuacji, który pogodził się ze swoim losem?
***
Stała na dachu siedziby Hokage. Przed nią
nerwowo, tam i z powrotem przechadzała się Tsunade. Wszyscy shinobi byli w gotowości,
podwojona liczba strażników na bramach czujnie obserwowała las, a patrole przechadzały
się po ulicach Wioski. Cywile zostali zaprowadzeni do bunkrów znajdujących się
w wyrzeźbionych twarzach wcześniejszych Hokage wioski. Ona odmówiła ewakuowania
się. I tak by ją znaleźli, powodując przy okazji niepotrzebne szkody. Spojrzała
w niebo. Czerń nocy otaczała ją ze wszystkich stron, a nad nią górował księżyc
w pełni.
Nagle poczuła znajomą chakre, w tym samym
momencie brama główna stanęła w płomieniach, rozległy się głośne huki i krzyki.
Zaczęło się. Czuła energie wojowników Dźwięku. Nadchodzili ze wszystkich możliwych
kierunków otaczając Konohe. Było ich mniej niż członków armii Liścia, ale w każdym
wyczuła mroczną chakre pochodzącą z Przeklętej Pieczęci. Na dachu budynku zmaterializował
się oddział ANBU z Kakashim na czele. Jego czujne spojrzenia rzucane zza
porcelanowej maski wręcz parzyło. Znajoma chakra była coraz bliżej. Dopiero
teraz poczuła strach. A co jeśli już ktoś zginął? Jej wina. Znikąd wyskoczyły
wysoko w powietrze sylwetki wojowników. Światło księżyca padało na ich opaski
na czołach, z symbolem Wioski Dźwięku. Opadli zwinnie na dach, stojąc tuż przy
jego krawędziach i tworząc okrąg. Mur nieruchomych, śmiertelnie niebezpiecznych
wojowników, a ona, ANBU i Tsunade stali w środku. Shinobi obu wiosek natarli na
siebie. Anayanna rozglądała się wokoło w poszukiwaniu Orochimaru. Czuła jego obecność, ale nigdzie go nie dostrzegała. Nagle rozległ się zimny śmiech od którego
ciarki przechodziły po plecach. Stał za Hokage. Położył jej rękę na ramieniu.
- Witaj Tsunade. Dawno się nie widzieliśmy,
prawda? Mam nadzieje, że nie obrazisz się, ale mam zamiar zabrać ze sobą naszą
uczennice. - Z szyderczym uśmiechem nachylał się nad uchem kobiety stojącej tyłem
do niego. Jej brązowe oczy były szeroko otwarte a twarz zastygła w wyrazie osłupienia.
Szybko się otrząsnęła i wykonała błyskawiczny zwrot by uderzyć go pięścią wypełnioną
chakrą, ale trafiła powietrze. Anayanna przyglądała się wszystkiemu stojąc w
bezruchu. Koło siebie wyczuła ruch, odwróciła lekko głowę spoglądając prosto w wężowe
oczy Orochimaru.
- Już niedługo. - Mruknął i zniknął znowu.
Po co ta cała szopka? Przecież stała wciąż
nieruchomo w tym samym miejscu. Nie potrafiła się poruszyć. Chciała coś zrobić,
pomóc ANBU pokonać zmutowane paskudy Dźwięku, ochronić mieszkańców Konohy. Ale
znowu poczuła obezwładniającą bezsilność. Siłą woli utrzymała się na nogach,
ale nie mogła poruszyć nawet ręką.
- Nie! - Z jej gardła wydobył się zduszony
okrzyk gdy Kakashi, odrzucony siłą techniki przeciwnika przeleciał kilka metrów
i uderzył w kamienny słup.
Chciała do niego podejść, ale nie mogła zrobić
ani kroku. Westchnęła z ulgą widząc, że mężczyzna podnosi się i rzuca na wroga z
Chidori w ręku. Odgłosy walki zakłócił dźwięk jakby tysiąca ptaków. Zauważyła, że
zmierzają w jej stronę cztery postacie. Różowowłosa dziewczyna, i trzech chłopaków,
jeden z szarymi włosami do ramion, drugi ciemnoskóry z brązowym kucykiem i
kilkoma parami rak wystającymi z tułowia i trzeci gruby i rudowłosy. Od
wszystkich emanowała silna, mroczna potęga Pieczęci. Nie zrobiła nic by ich
zaatakować lub chociaż się obronić. Ustawili się wokół niej tworząc prostokąt i
złożyli dłońmi skomplikowane znaki. Znalazła się w pomarańczowej kopule oddzielającej
ją od świata zewnętrznego. W środku powietrze mieszało się z bardzo silną
energią. Potężna bariera nie przepuszczająca nikogo bez zgody jej stworzycieli.
Poczuła za plecami Jego obecność. Obezwładniający paraliż ciała nie pozwolił
jej się obrócić. Zauważyła, że ninja Dźwięku zniknęli, a wszyscy obecni na dachu
stoją w osłupieniu przyglądając się jej. Kątem oka uchwyciła sylwetkę
Kakashiego, Nie miał na sobie porcelanowej maski, a ta materiałowa była
rozdarta. Znów mogła podziwiać jego przystojną twarz, teraz zastygłą w wyrazie przerażenia
i oszołomienia. Nie pasowały do niego te uczucia. Tak jak do Kiby smutek. Tsunade
wydała kilka rozkazów i ANBU próbowali przebić się przez barierę
najróżniejszymi jutsu. Nie dało się. Poczuła za plecami kumulującą się chakre.
- Wybacz Dziecinko trochę zaboli.. -
Wyszeptał, wykonał szybko serie pieczęci i przyłożył ręce do jej symboli na
plecach. W następnej sekundzie już nie wiedziała co się dzieje. Upadła z łoskotem
na kolana, a całą jej sylwetką targał nieziemski wręcz ból. Pierwszy raz czuła
coś takiego. Nigdy nie miała nawet najmniejszego zranienia, więc było to dla
niej całkiem nowe doświadczenie. Ale była teraz pewna, że wolałaby już mieć całe
ciało w bliznach. Cisze nocy przerwały jej przeraźliwe krzyki. Oczy powędrowały
w tył głowy ukazując białka, a delikatne ciało wiło się w agonii. Oddech stał się
chrapliwy, dławiła się własną śliną. Nie docierały już do niej żadne bodźce zewnętrzne.
Była tylko ona, sam na sam z przerażającym, niewyobrażalnym bólem. Krew w jej żyłach
wrzała, ciało trawił piekielny ogień, a serce waliło jakby zaraz miało wyskoczyć
z jej piersi i rozbić się na tysiąc kawałków. Symbole na plecach zdawałoby się,
wyżerają jej skórę. Nic nie widziała, nie czuła, nie słyszała. Ból, który był
teraz jedyną częścią jej osoby, trwał i trwał nieprzerwanie, nasilając się z każdą
sekundą. Nie wiedziała czy minęła minuta czy godzina. Powoli traciła przytomność.
Jej krzyk urwał się, tęczówki wróciły na miejsce. Ostatnią rzeczą, którą widziała
było czarne niebo upstrzone gwiazdami i świecący jasno nad jej głową księżyc w pełni.
Ale
wszystko wygląda lepiej gdy zachodzi słońce.
***
Stał po drugiej stronie bariery i patrzył
jak zwija się z bólu. Jej przeraźliwy krzyk dźwięczał mu w uszach i wwiercał się
w czaszkę. Ponownie próbował zniszczyć dzielącą ich ścianę, nic to nie dało.
Ból chyba stał się jeszcze większy, bo jej tęczówki powędrowały w głąb czaszki.
Paznokcie wbiły się w skórę głowy ciągnąc i szarpiąc blond włosy. Całe jej
drobne ciałko wstrząsały dreszcze. Jeszcze nigdy nie czuł takiej rozpaczy. Zrobiłby
wszystko żeby teraz dostać się do niej i jakoś jej pomoc, nawet zamieniłby się
z nią miejscami. Serce pękało mu na kawałeczki a wzrok się zaszklił. Obok niego
Tsunade waliła z całej siły w ścianę, powodując jej lekkie drgania. Nagle dźwięk
się urwał, krzyk zamarł Anayannie w gardle, a białka wróciły na miejsce. W niedowierzaniu
wytrzeszczył oczy. Para krwistoczerwonych tęczówek wpatrywała się w księżyc nad
nimi. Jej włosy jeszcze kilka minut temu w kolorze złocistego blondu teraz były
kruczoczarne. Kontrastując z jeszcze bledszą niż zazwyczaj cerą. Nowe,
przerażające spojrzenie zostało zakryte powiekami, długie rzęsy rzucały cienie na mokre od łez
policzki. Z łoskotem upadła na ziemie i już nie wstała. Orochimaru podszedł do
nieruchomej sylwetki i wziął ja na ręce. Bezwładne ciało spoczywało w jego
ramionach. Jakby bez życia. Sekundę później rozpłynął się w powietrzu, to samo
uczynili jego poplecznicy, bariera zniknęła, a on upadł na kolana. Za jego
plecami rozległo się żałosne wycie psa. Odwrócił się na moment i ujrzał
wykrzywioną z bólu twarz młodego Inuzuki z Akamaru przy boku. Kakashi zamknął
oczy, a po jego policzku spłynęła jedna, samotna łza. Hej, tak łatwo było ją pokochać. Moment.. Myślę, że miłość nie
wystarczy.
Awwww, sam początek i akcja z Kibą <3 słodkie *^*
OdpowiedzUsuńA właściwie sama końcówka była dla mnie nieco niezrozumiała. Kakash płakał!? :cc Buuu....
i jeszcze co mi się podobało: "Hej, tak łatwo było ją pokochać. Moment.. Myślę, że miłość nie wystarczy. " -bardzo mnie siem to podobało. Czekam na kolejny rozdział :)
tak tak, ten ostatni akapit jest z perspektywy Kakashiego, który czuł do niej coś więcej niż przyjaźń ;D
Usuńa tekst jest z piosenki Eminema, jakoś świetnie mi wpasował w tą sytuację
Dobra, jako że już jestem aktualnie z notkami u Ciebie, to uznałam, ze zasługujesz na komentarz.
OdpowiedzUsuńMnie się twoje opowiadanie bardzo podoba, przypadło mi do gustu. Tworzysz coś nowego i to właśnie sprawia, że chce mi się czytać dalej twoje opowiadanie. Widać, że masz pomysł i wykorzystujesz go na swoją korzyść, hehe :)
Noteczka była świetna, historia Anayanny strasznie mi się podoba (rany, powtarzam się, heh), a sama bohaterka, którą tutaj wykreowałaś zdobyła moją sympatię. Oby tak dalej.
Czekam na nexta, niecierpliwie, i życzę weny.
Nie masz stworzonej zakładki SPAM, więc dam ci linka do moich wypocin. Kto wie, może opisywana przeze mnie historia Minato i Kushiny przypadnie ci do gustu? http://jinchuuriki-i-czwarty.blogspot.com/ .
POZDRAWIAM!
http://daraku-tenshi.blogspot.com/ U mnie drugi rozdział erotycznej Rai,Kakashiego i rzecz jasna erotycznego Gai'a :D Zapraszam Cię ! :3
OdpowiedzUsuńNie ogarnęłam kiedy ta bariera się pojawiła i w ogóle. Czemu Konoha na to patrzyła i nie zareagowała? hm.
OdpowiedzUsuńSzkoda, bo już robiło się romantycznie, a ja lubię takie rzeczy ;)
Myślę, że nie zdąrzysz dodać już nic przed Sylwestrem, więc życzę wszystkiego najlepszego na Nowy Rok .
Na nudne wieczory zapraszam także do siebie ;)
www.kin-z-otogakure.blogspot.com
www.uchiha-kyodai.blogspot.com
Pozdrawiam ;)
Hmm przypadkiem weszłam na bloga i zaczęłam czytać i muszę przyznać mile mnie zaskoczyłaś.
OdpowiedzUsuńCiekawa historia i wspaniale wykreowani bohaterowie.
czytając miałam wręcz ciarki na plecach gdyż miejscami naprawę pokazałaś swój talent.
aż trochę ci zazdroszczę gdyż ja sama nie umiem tak opisywać tego wszystkiego.
Tak wspaniałemu blogowi przydałaby ci się jakaś fajna oprawa.
Osobiście polecam stronę z szablonami: http:skrzydlami-alatum.blogspot.com jestem pewna że znajdziesz coś dla siebie;)
ogólnie mi sie podobało bardzo.
http://niewolnicy-przeznaczenia.blogspot.com
Yup!
OdpowiedzUsuńNominowałam cię do Liebster Award!
^w^
Podpisuję się pod komentarzem rosmaneczki... to było jak czytanie dobrej, prawdziwej książki, aż się wczułam *-*
OdpowiedzUsuńJeju, nie mogę się doczekać nexta ;D
A tak na marginesie to para Kakashi-Anayanna podoba mi się bardziej niż Kiba-Anayanna, mam nadzieję,że jeszcze z nimi nie skończyłaś xD
Szczęśliwego Nowego Roku!
Zapraszam Cię na nowy, ekscytujący trzeci rozdział pt. "Kochaj się ze mną..." :3 http://daraku-tenshi.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńFaaaajneee! Biedny Kakashi :< Tuliiiimyyy... :< I zarąbiste cytaty!
OdpowiedzUsuńOoo, narodziła się druga osobowość :) jestem jak najbardziej za! Biedny Kiba... Biedny Kakashi...
OdpowiedzUsuńTekst Eminema bardzo pasuje xd Uwielbiam go ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda mi tak bardzo Kakashiego, Kiby już nie :D
Co ten Orochimaru od niej chce? jezu zawsze musi się wpieprzyć xd
Trochę wolno czytam tego twojego bloga, ale byłam na zimowisku i nie miałam za dużo czasu. Teraz postaram się nadrobić. ;3
Nie wiem co mam napisać. O to ci chyba też chodziło prawda?
OdpowiedzUsuńCiekawe, ciekawe :) Bardzo mi Kakashiego szkoda, mam nadzieję, że to wszystko i tak skończy się dobrze :D
OdpowiedzUsuń