26 czerwca 2013

Rozdział 21

Dedykuję rozdział cudownej Kasi vel Amane 
Chciała hentai, więc ma.. coś podobnego xD
<3



   Był całkiem zadowolony. A nawet szczęśliwy. Tak bardzo, że uśmiechał się sam do siebie, przez co z pewnością wyglądał jak pomylony. Ale co tam, miał naprawdę dobry humor i zupełnie niczym się nie przejmował. Poprawił zawieszoną mu na ramieniu, półprzytomną kobietę i przyspieszył kroku. Noc już zapadła, a była jego ulubioną porą. Nie powstrzymywał wypełzającego mu na wargi uśmieszku samozadowolenia. Zanucił fałszywą melodię, chociaż w tak szampańskim nastroju miał ochotę śpiewać. I tańczyć. Co skutecznie uniemożliwiała mu zawieszona na plecach kosa. No i kobieta. Jej bezwładne ręce raz po raz obijały się o jego plecy. 
   - No malutka, niedługo będziemy - zamruczał oblizując lubieżnie usta i poklepując ją znacząco po tyłku. 
   Nie wiedział, czy do jej odurzonego narkotykami i alkoholem mózgu cokolwiek dotarło, ale usłyszał bełkotliwą odpowiedź. Nie bardzo zrozumiał jej treść, ale też nie bardzo się nią przejmował. No ale bynajmniej, doprowadzenie kobiety do nieprzytomności nie było jego zwykłym sposobem na podryw. Bo przecież wystarczył sam jego czarujący uśmiech, umięśniona klatka piersiowa i znaczące spojrzenie. Tak po prostu wyszło tym razem. A ta blondynka była bardzo odważna i bardzo rozochocona. I cholernie seksowna, co musiał przyznać gdy tylko zobaczył ją w barze. Od razu obrał ją sobie za cel, z wzajemnością. Gdy podeszła do niego kręcąc biodrami odzianymi w kusą spódniczkę i spojrzała wymownie anielskimi, niebieskimi oczami miał ochotę po raz kolejny dziękować Jashinowy za stworzenie tak pięknych kobiet. No a potem to już się potoczyło, kieliszek za kieliszkiem, działka za działką. I dlatego teraz niósł ją, prawie nieprzytomną, do siedziby by tam zrobić to na co miał ochotę od początku. A potem? No cóż, się zobaczy. Ale raczej nic większego z tego nie będzie. 
   Stanął przed ukrytym wejściem do siedziby. Zdjął jedną rękę z tyłka dziewczyny, drugą z jej ud i trochę nieporadnie, wykonał serię pieczęci. Solidna skała rozstąpiła się, ukazując kamienny korytarz, oświetlony pochodniami. Wszedł do środka i niemal natychmiast kamień wrócił na swoje miejsce. Ruszył dalej, a jego kroki tworzyły niesamowite echo w podziemiach. Schodził coraz niżej i coraz wyraźniej czuł wilgoć i zapach stęchlizny. No ale tak to bywa, gdy umieszcza się kryjówkę w głębi ziemi. Bezpiecznie, ale bez dostępu do światła słonecznego. W końcu doszedł do drzwi swojego pokoju i otworzył je zamaszystym ruchem. Nigdy nie bawił się w zamykanie na klucz. Nie miał nic do ukrycia, niczego się nie wstydził. Zresztą shinobi z którymi dzielił kryjówkę poradziliby sobie bez mrugnięcia okiem z takimi zabezpieczeniami. Zakładając oczywiście, że zainteresowaliby się tym, co jeden z ich towarzyszy trzyma pod łóżkiem. Ale wiedział przecież, że mają w dupie jego życie prywatne. A on miał w dupie to, czy przypadkiem jednak nie znaleźliby jakiejś oderwanej ręki pod ścianą, czy kawałka ucha w szafie. Co w sumie było całkiem prawdopodobne. 
   Wszedł do pokoju i postawił dziewczynę na nogi. Miała lekko przymrużone oczy, a jej oddech był płytki i ciężki. Oparł ją o ścianę i zamknął za sobą drzwi. Rozpiął zamek błyskawiczny swojego płaszcza i właśnie zsuwał go z ramion, odsłaniając nagą klatkę piersiową. Ale przeszkodził mu gwałtowny świst powietrza. I ostrze gładko wbijające się w ciało. Bynajmniej nie jego. Płaszcz opadł na ziemie, gdy szybkim ruchem zapalił światło. Zlustrował pobieżnie pomieszczenie, a potem wybałuszył oczy. Narkotyki skutecznie przyćmiły jego czujność, więc logiczne, że nie wyczuł obecności osoby trzeciej. Teraz więc, jego blondyneczka, na którą miał cholerną ochotę od kilku godzin, właśnie przyciskała kurczowo ręce do obfitej piersi. Z której kapało na podłogę w cholerę krwi. Był to ostatni odruch konającego, bo po chwili ręce opadły wzdłuż ciała, które łupnęło o podłogę. Twarzą do góry, więc miał dobry widok na rozwarte w niedowierzaniu, martwe oczy i rozchylone usta. Dalej pełne, kuszące i malinowe, choć już nie oddychające. Zwalczył w sobie ochotę posmakowania martwiejących warg. Przecież miał gościa. Schylił się i wyjął z piersi dziewczyny kunai. Potem zakręcił nim na palcu i oblizał ostrze. Blondyneczka smakowała tak samo dobrze, jak wyglądała. Wreszcie zwrócił wzrok w stronę łóżka, bo stamtąd nadleciał nóż. Nawet bez zapalania światła mógł się zorientować kto na nim leży. Diabelsko czerwone oczy świeciły w nikłym blasku pojedynczej żarówki zwisającej z sufitu. 
   - Hidan.
   - Zabiłaś moją dziwkę - oświadczył beznamiętnym tonem. 
   - Nie da się ukryć.
Anayanna przewróciła się na plecy i utkwiła wzrok w obryzganym krwią suficie. 
   - Dlaczego to zrobiłaś?
Spojrzała na niego unosząc brwi w zdziwieniu. A gdzie wybuch wściekłości, krzyki i agresja? Był zbyt uprzejmy i spokojny. Ale w sumie to Hidan, a wiadomo, że był nieobliczalny. 
   - Powinieneś być wdzięczny. Uchroniłam cię przed syfilisem, czy inną kiłą. 
   - Mała suka z ciebie, co? - wykrzywił kpiąco wargi i jakby odruchowo ścisnął rękojeść kosy. - Uchihy nie ma, więc nie masz co ze sobą zrobić? O Jashinie, czemu to na mnie padł wybór? Co ja takiego zrobiłem, że teraz mi będzie uprzykrzać życie? 
   - Zawsze jesteś taki marudny jak nie poruchasz? - rzuciła lodowatym tonem, przerywając jego tyradę. Najwyraźniej wzmianka o Itachim, który ciągle przebywał na misji, zepsuła jej humor - Śmiało nie krępuj się - skinęła brodą w stronę blondwłosego trupa - jeszcze ciepła. 
   Najpierw wybuchnął głośnym, ochrypłym śmiechem. Takim, który nakazywał jej wierzyć, że może już kiedyś tego próbował. Ale zaraz dźwięk uwiązł mu gwałtownie w gardle, a twarz wykrzywił grymas wściekłości. Warknął jak rozjuszone zwierze i z całej siły rąbnął kosą w drewnianą półkę przy łóżku. Pękła na pół. Zawsze wiedziała, że był pomylony. 
   - Co tu tak właściwie robisz wariatko? - syknął z trudem hamując nagłą furię
  - No popatrz popatrz.. - wstała z łóżka i podeszła bardzo blisko niego, zakładając ręce na biodra. Przyjrzała mu się uważnie, z kpiącym uśmiechem - Ktoś tu ma wyraźne kłopoty ze sobą, prawda?
   - I kto to mówi - sarknął odsuwając się kilka kroków w tył. Czuł się przy niej dziwnie osaczony. To nie on tym razem był drapieżnikiem, nie on miał władzę absolutną. 
   Zaśmiała się serdecznie odrzucając głowę do tyłu. Zwiewny materiał sukni w którą była ubrana zaszeleścił tajemniczo, gdy znowu podeszła bliżej. Okrążyła go kilka razy, jakby był nadzwyczaj interesującym okazem w zoo. Nie mógł wytrzymać spojrzenia tych piekielnych oczu. Jeśli miał duszę, to właśnie była palona diabelskim płomieniem czerwonych ślepi. Zacisnął własne powieki i na oślep zamachnął się kosą. Ostrze uderzyło głucho o beton podłoża. Po kilku sekundach otworzył oczy i napotkał jej wzrok, wlepiony prosto w niego z odległości zaledwie kilku centymetrów. Stała na palcach i wyciągała się wysoko w górę, ale to nie psuło efektu jaki robiła swoją pobladłą twarzą i szkarłatem tęczówek. Hidan zaklął w myślach i zdecydowanym ruchem odsunął ją od siebie. Starając się zachowywać swobodnie, a był przecież we własnym pokoju, podszedł do łóżka i opadł na nie zakładając ręce pod głowę. 
   - Dobra a teraz serrio, czego chcesz?
   - Skąd pomysł, że czegoś chcę? - obruszyła się teatralnie wykrzywiając twarz w oburzeniu - Może po prostu pragnę spędzić z tobą trochę czasu? Nie pomyślałeś o tym? Od razu na mnie naskakujesz, jakby zrobiła coś złego. Ranią mnie twoje podłe słowa. Wstydź się Hidan, jesteś niesprawiedliwy. 
Ja pierdole powinnaś się leczyć.. 
   - Kurwa dziewczyno do rzeczy..
   - Idziemy na misję - oświadczyła porzucając lekki ton i zachowując lodowatą powagę.
   - Na co kurwa?! - zerwał się gwałtownie do siadu otwierając szeroko oczy. Tylko nie to.
   - Misja, zadanie, zlecenie obojętnie jak to nazwiesz - warknęła chłodno. 
   -  Dlaczego niby razem? 
   - Po ostatniej misji tak bardzo narzekałeś na obecność Kakazu, że Lider się zlitował nad twoją biedną duszyczką i wybrał ci mnie do towarzystwa - uśmiechnęła się w sposób, który dał mu do zrozumienia, że jego duszyczka przy niej jeszcze bardziej ucierpi. 
   - Ja pierdole tak tylko gadałem.. Przecież zawsze narzekam na tego starego dupka, a Rudy nigdy nie zmienił mi partnera..
   - To ma być nauczka - syknęła, nagle znajdując się milimetry od jego twarzy. Odskoczył gwałtownie w tył uderzając plecami o ścianę - Może po tym skończysz narzekać. 
Kurwa, kurwa, kurwa, kurwa, KURWA! Wariatka, Jashinie zlituj się..
   - Jutro rano czekaj przy wyjściu za piętnaście ósma - tym razem jej głos był oschły, rzeczowy. - Radzę się nie spóźnić.
Podeszła do drzwi i z ręką na klamce jeszcze raz odwróciła się w jego stronę. Samotna żarówka zwisająca z sufitu zamrugała kilka razy, na sekundę pogrążając ich w całkowitej ciemności i znowu świecąc. Anayanna uśmiechnęła się bardzo szeroko i bardzo podle. 
   - Nie mogę się doczekać - wyszeptała, a żarówka znowu zgasła. Gdy pokój ponownie zalała nikła łuna światła, dziewczyny już nie było. 

No kurwa. Mała, wredna suka. Wiedźma popierdolona.

Hidan zeskoczył z łóżka i z wściekłością uderzył pięścią w drzwi, za którymi kilka sekund wcześniej zniknęła. 

Jashinie co to miało niby być? Niemożliwe, żebym obawiał się takiej głupiej dziwki, przecież nic mi nie może zrobić. Jestem nieśmiertelny do chuja. 

   Zerwał z szyi naszyjnik swojego boga i położył go na ziemi. Wbił kosę w nadgarstek, a z lejącej się obficie krwi utworzył krąg, a wewnątrz niego trójkąt. Potem wyjął z szafki zapałki i zapalił cztery mosiężne świeczniki stojące w kątach pokoju. Grube, czerwone świece były już do połowy stopione, wosk zaschnął na ziemi tworząc plamy przywodzące na myśl krew. Denerwująca żarówka zamigotała ponownie, a Hidan nie wytrzymał i zgniótł ją w ręce. Odłamki szkła wbiły mu się w dłoń, lekkie spięcie przeszło przez całe jego ciało. Zacisnął pięść nad naszyjnikiem, tak by spadły na niego świeże krople krwi. Potem uklęknął przed nim i przymknął oczy. Po chwili całkowicie się wyciszył. Czuł tylko przyjemne pieczenie z rany na nadgarstku i na dłoni. Delikatne ciepło emanujące ze świec otuliło go i ukoiło jego złość. 

O Jashinie, władco potężny i okrutny. Ukaż mi się w swej brutalnej sile. Przyjmij ofiarę, którą hojnie cię obdaruję, świeżą krew, którą daję ci wraz z całkowitym posłuszeństwem. Wyznaję cię i wyznawać będę wiecznie, dzięki łaskawości którą raczyłeś mnie obdarzyć. Moje nieśmiertelne życie bez wahania powierzam w twoje splamione krwią ręce  obiecując okazywać na każdym kroku moje oddanie tobie i uwielbienie. 

   Nie otwierając oczu sięgnął po ostry szpikulec i bez wahania wbił go sobie głęboko w brzuch. Zakrztusił się własną krwią, nie potrafiąc powstrzymać głuchego jęku przyjemności. Gęsta jucha zalała jego ręce i kapała na podłogę. Rozmazała się po całej powierzchni symbolicznego trójkąta i ani odrobinę nie wyszła poza jego granicę. Hidan odchylił głowę do tyłu i otwarł szeroko oczy, ogrom rozkoszy wyrywał z jego piersi przytłumione jęki i ciężkie oddechy. 

Jashinie ucieleśnienie mordu. Pozwól mi nadal być twoim wyznawcą, obdarzaj łaskami jak to czyniłeś to tej pory. Pozwól zniszczyć wszystko co nie jest godne egzystowania na tym świecie, pozwól ukrócić życia grzesznikom i heretykom, którzy nie są w stanie ogarnąć ogromu twojej władzy. Pozwól mi zjednoczyć się z tobą i poczuć twoją łaskę i okrutność na własnej skórze. Ślubuję ci wierność i oddanie do końca swojego nieśmiertelnego życia. Zostawię po sobie drogę z trupów i rzekę krwi, tak by nikt nie miał wątpliwości, że ja, Hidan, całkowicie oddałem się w twoje posiadanie. Błagam zstąp na mnie i pozwól się poczuć. 

   Nie wiedział czy były to majaki wywołane zażyciem narkotyków, czy całkowicie już zwariował. W jednej chwili oślepiające światło wypełniło całe pomieszczenie, aż musiał zmrużyć oczy. Czuł ciepło na całym ciele, a było jak dotyk. Prawie tak namacalny, że wyciągnął rękę, by pochwycić gorącą dłoń. Natknął się na powietrze. Ale dotyk nie ustawał. Gładził, pieścił, doprowadzał do szaleństwa i rozpalał. Hidan jęczał i wił się wewnątrz symbolu Jashina, a całe jego ciało ubrudzone było krwią, która ciągle obficie wypływała a rany na brzuchu. Ciepły dotyk przejechał po jego parzącej wręcz erekcji i zatrzymał się na ranie. Wślizgnął do środka i z wolna, jakby z uczuciem penetrował wszystkie organy. Hidan nie mogąc się powstrzymać krzyczał. 
Panie.. 
Rozpaczliwie starał się pamiętać o oddychaniu. 
   Wsadził sobie do ust czerwone palce, oblizując z rozkoszą własną krew. Nagle natrafił drugą ręką na coś twardego. Spojrzał w tamtą stronę i musiał potężnie wytężyć wzrok, bo oczy zasnuła mu mgiełka namiętności. Blond włosy.. Ach tak. Zupełnie wyleciał mu z głowy pół nagi trup kobiety. Jej martwe, niebieskie oczy utkwione były w suficie, krew na piersi już zakrzepła. Nie miał pojęcia jak mógł przedtem tak bardzo jej pragnąć. Był pewien, że nie dałaby mu tego, co przeżywał teraz. Kolejny skurcz rozkoszy przeszedł przez jego ciało, a on wygiął się w łuk jęcząc głośno. To było najwspanialsze przeżycie, jakie mógł sobie tylko wyobrazić. Takiej rozkoszy nie dostarczało mu nawet kobiece ciało, jeszcze żywe i wijące się pod nim, czy też odrobinę później, z rozpłatanymi wnętrznościami. Nie czuł się tak zrównując z ziemią życia setek ludzi, czy pogrążając w niekończącej się agonii pojedyncze istnienia. Nie czuł się tak zanurzając ręce między ciepłe, obumierające właśnie organy, ani z precyzyjnością rozłupując czaszki. Nie czuł się tak nawet patrząc w twarze swoich ofiar - wykrzywione dogłębnym przerażeniem i bólem, oczy matowe, wypełnione pustką i szaleństwem, które sam na nich sprowadzał. Szczyt wszystkiego, najwspanialszy koniec świata, o którym nie warzył się nawet śnić, przyszedł stanowczo za szybko. Hidan wygiął biodra w górę, krzyknął przeraźliwie, mając wrażenie, że wybucha, a po chwili opadł na zakrwawioną podłogę. Ciepło rozlało się po całym jego ciele, odprężało i ofiarowywało błogi spokój. Ciepło rozlało się też po całych jego spodniach. Dysząc ciężko zanosił się urywanym śmiechem. 

Jashin litościwy, Pan wszystkiego i wszystkich. Kolejny raz obdarował mnie swoimi łaskami, uczuciem najwspanialszym ze wszystkich.. 

   Jak mógł się przejmować jakąś głupią dziewczyną? Wiedźmą z piekła rodem, która pomimo swojej zabójczej siły i pomylonego umysłu, nie doświadczyła łask Jashina? To on był przecież teraz górą. Był ponad ich wszystkich, marnych człowieczków. To on wyznawał Jashina najmocniej i to on został za to nagrodzony. Nie wiedział czy to co przed chwilą przeżył było tylko cudownym snem, marą wariata, czy wizją narkomana. Nawet jeśli całkowicie oszalał, sprzedał duszę diabłu, było warto.. 

Zawołaj mnie i uratuj przed ciemnością. 
Uratuj mnie przed nicością, którą się stałem.





___________________________

Kurde tygodniowe opóźnienie. No ale już wakacje prawie, także wiecie ;__; nie zjadajcie
Co do rozdziału, cóż. Jest dziwny. I taki w sumie miał być, chciałam jak najbardziej ukazać to hidanowe szalone uwielbienie do Jashina i jego psychopatyczny charakter. W następnym rozdziale chcę pokazać też jego podobieństwo pod względem tego właśnie charakteru do Anayanny, mam nadzieję, że mi się uda ;D 
Było słodko, to teraz będzie krwawo *.*
Co tam jeszcze.. a no i co do tych wakacji. Nie mam pojęcia jak teraz będą się ukazywać notki, ale postaram się nie robić jakichś baaardzo długich przerw. 
Ach no i jeszcze! Pisałam ten rozdział w daremnym Wordpadzie, stąd też to opóźnienie. Nie mam pojęcia jaką długość ma notka, więc byłabym wdzięczna gdyby ktoś skopiował ją do Worda i napisał w komentarzu na ile stron wyszła ;D

Zapraszam też na notkę na Wszystko za spojrzenie

Udanych, ciepluchnych wakacji, bawcie się dobrze, kocham mocno! ;3

12 komentarzy:

  1. Uhuhu ciekawe co się wydarzy na tej misji? XD O JASHINIE! ^^

    Pozdrawiam [aboutminachan.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział Ci wyszedł nawet bardzo dziwny, ale i fajny. Hidan *.* :D Jeśli jesteś choć trochę podobna do niego w tym rozdziale to się Ciebie boję. Misje z Hidanem zazwyczaj są lekko mówiąc zajebiste, więc ta pewnie też taka będzie, ale chcę powrót Itachiego. I rozdział Ci wyszedł w Wordzie na 5 stron, prawie 6. Do zobaczenia, usłyszenia...przeczytania (tak, tego słowa szukałam :D ) i dobrego rozpoczęcia wakacji. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! chociaż troochę(bardzo) dziwnie XD
    Szczerze mówiąc(pisząc) to od zawsze wiedziałam, że Hidan jest psychiczny, ale ja go właśnie takiego lubię, heh. Szkoda tylko, że Itaś jest na misji ;(
    Bardzo bym chciała, żeby się spotkali i wgl.
    OMJ! Chyba też zmienię religię, jeżeli można doznać TAKICH przeżyć xd
    Pozdrawiam, miłych, ciepłych, bez deszczu i wgl fajnych wakacji!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak - dziwny to bardzo trafne określenie tegoż rozdziału, ale to ci w ogóle nie przeszkadza w uczynieniu go zajebistym ^^ Naprawdę świetnie wszystko opisane, te towarzyszące emocję ;D
    No to co mamy na początku? Idzie sobie wesoły Hidan xD no oczywiście był na łowach xD ach, nie wiem czemu, ale lubię jak go przedstawiają jako wielce zboczeńca xD pamiętam jak na maila zmusiłaś mnie do rozkminy "dlaczego Hidan jest przedstawiany jako zbok,skoro w anime nie było o tym mowy?" XDD chyba sam jego wygląd alfonsa nam to podpowiada xD
    Cała trasa po organizacji, choć krótka, bardzo mi się podobała ;D podobają mi się twoje opisy - masz bardzo bogate słownictwo ;D
    No ale potem, to zabicie mu dziwki, straszne xD to sobie chłopak nie zarucha xD a Anayanna jeszcze działa na niego tak kusząco, jakim cudem Hidan się oparł? Był taki zły na tą dziwkę? xD a tak z innej beczki -> "Okrążyła go kilka razy, jakby był nadzwyczaj interesującym okazem w zoo." <- ten cytat mnie rozwalił xDD
    No i te całe Jashinistowkie modlitwy xDD naprawdę fajnie to opisałaś... uczestniczyłaś w jakiś czarnych mszach dla szkolenia? xD No, jestem pod ogromnym wrażeniem ;D te opisy, no przyznam, że gdyby włączony telewizor mnie nie rozpraszał to bym się pewnie trochę podnieciła xD
    No to czekam na następny rozdział :)
    Życzę weny i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja Cie kocham po prostu ^^ Jak ja kocham Twoje opisy. Te modlitwy, i wszystko... GENIALNE. Po tym rozdziale jeszcze bardziej pokochałam Hidana. Zresztą, jego nie da się nie kochać, jest zbyt cudowny.
    "Zabiłaś moją dziwkę" - nie wiem czemu, na serio, ale jebłam przy tym tekście. Jestem nienormalna.
    I ciekawe, co będzie na misji :D Już się boję :D
    Pozdrawiam i czekam na next!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Huhuhuuhhhuhuhu ^^ - śmiech a'la psychopata z horroru xd. Rozdział rzeczywiście był dość dziwny, ale zajebisty. *,*
    Krew wszędzie, flaki latają. No dobra, może nie latały.. :c Ale trudno. xd
    Hidan jest jednak cudowny. Ten jego Jashin.. swoją drogą całkiem spoko religia.
    Szczerze powiedziawszy w niektórych momentach się go bałam. xd
    Rozwalił mnie tekst Any - "Bierz póki ciepła" Lolz xD
    Nie mogę się doczekać misji. :3
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  7. No dobra, to teraz ja :D
    I znowu okropnie spóźniona... kiedyś się za to zabiję ;_;
    No więc po pierwsze moja kochana, to bardzo, z całego serduszka dziękuję Ci za dedykację ;* Wiesz, już od pierwszego zdania, nawet nie rozdziału, a całej notki, mnie rozwaliłaś "...hentai, to ma... tak jakby xd" hahahahahahha :D No cóż, rzeczywiście 'tak jakby' hentai, oryginalniejszego chyba jeszcze nie czytałam :P Dziękuję jeszcze raz <3 (niemniej mam nadzieję, że ItaAna też nam kiedyś napiszesz *-*)
    No aaaaale, przechodząc do notki :3 Jak ty to kurwa robisz, że jednym, tym samym rozdziałem sprawiasz, że jednocześnie płaczę ze śmiechu, rozpływam się nad zajebistością tegoż tekstu i wiesz, miliard różnych innych emocji. Cóż, rzeczywiście, rozdział dziwny, ale to jest jego największa zaleta *-* Jesus, jak ja kocham takie klimaty <333 Zresztą dobrze to wiesz, my chyba mamy jakieś spaczone patrzenie na świat xd
    I kocham Anę! Boże, ona mnie po prostu rozwala tymi tesktami :D fuckin genius! Ta jej taka pewność siebie, i to jak ciągle dokopywała Hidanowi i sobie z niego drwiła, hahahahaha :D "-Zabiłaś moją dziwkę. -Nie da się ukryć." Ten dialog też mnie położył xd Spoko, nic się nie stało, tylko zabiłam ci dziwkę, Hidan, norma :D Kocham ją za to <3
    No i Hidan - kolejny geniusz, myślałam, że jebnę przy tym, jak wyzywał w myślach Anę i narzekał, że może z nią iść na misję xd Ale ten to jest pojebany, zamiast się cieszyć, jaki zaszczyt go spotkał to narzeka o.O Ja na jego miejscu skakałabym z radości, w końcu to ANAYANNA!xd
    No i potem to całe jego wyznanie Jashina... tak, zdecydowanie, DZIWNE to dobre słowo. A u mnie to zajebiście pozytywne określenie xd No i mimo wszystko dodałabym jeszcze do tego takie słówko 'mroczne', czyli wszystko trafia perfekcyjnie w mój gust <333 Te wszystkie emocje Hidana, te modlitwy i wgl wszystko... Coś jest w tym co mówi Soli, niemal jak czarna msza xd Swoją drogą, zawsze chciałam uczestniczyć w czarnej mszy (nawet mam kota, więc ofiara by się znalazła) xd Więc wiesz, to trochę tak, jakby moje kolejne życzenie zostało spełnione xd O rany, jestem tak bardzo chora psychicznie… ;_;
    Prawdę mówiąc, tu już widać małe podobieństwa między Hidanem i Anayanną, oboje czerpią radość z zabijania etc. A więc możesz być spokojna, na pewno wyjdzie ci ich porównanie i to całe ukazanie podobieństw :3 O rany, zapowiada się zajebista misja, już się nie mogę doczekać *-* Anayanna i Hidan sam na sam przez dłuższy okres czasu… oj, chyba naprawdę będzie krwawo :D
    No, nie nudząc już – nie mogę się doczekać następnej notki <333
    Miłych i udanych wakacji, Ana, no i mnóssssssstwa weny :3
    Trzymaj się ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Hmm... 5 stronniczek ;)

    Uhuhuh - ekstaza wariata, hę? Pięknie opisałaś tą scenę z Hidanem i... samogwałtem? Chyba, że Jashin go przeleciał xd
    A Anayanna robi się coraz bardziej straszna, co bardzo, ale to bardzo mi się podoba <3
    Świetnie opisujesz te krwawe sceny, ten podniecający ból, dzięki czemu ja to widzę i czuję. Rozpływam się nad tekstem, przeżywając jednocześnie multum emocji ;3
    Soli oraz Amane napisały o czarnej mszy i... Tak, Czarna Msza mogłaby tak wyglądać, btw - chętnie bym w takim "nabożeństwie" uczestniczyła (3 koty są! xd)
    Pozdrawiam,
    Rina

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeeeeeeej Annaaaa. *o*. Ty psycho jesteś, bardziej ode mnie. Hidan, nie lubię skurwiela. Ale intrygujący opis zmusił mnie do przeczytania całej notki.
    Poczekaj przeczytam jeszcze raz i skomentuję zaraz. (ślini się)

    OdpowiedzUsuń
  10. ostatnio trochę Cię zaniedbałam,ale już wszystko nadrobiłam! Ta notka mnie rozwaliła, ja po prostu uwielbiam Hidana i świetne go opisujesz. Skopiowałam nawet tekst, który pokochałam miłością najszczerszą " Ja pierdole tak tylko gadałem.. Przecież zawsze narzekam na tego starego dupka, a Rudy nigdy nie zmienił mi partnera.." Pain jako rudy, narzekanie, przekleństwa ehhh tu jest wszystko co Hidan mieć powinien brawo!:)
    wspólna misja bedzie ostraaa, zważywszy na ich charaktery. Ciekawe co wymyślisz, grunt, że będzie Hidan i ja to już kupuję! generalnie wydaje mi się, że oni mogliby jednak się 'polubić' na swoj dziwny, rąbnięty sposób, bo doskonale się rozumieją, oboje lubią zabjać i myślę, że to mogloby ich zbliżyć tak duchowo, mogliby się po prostu rozumieć...
    ale co już tam wymyślisz to dopiero zobaczymy:)

    wybacz za tak żałosny komentarz i nieobecność - teraz mam wakacje, więc będę na bieżąco z wszystkim!
    pozdrawiam
    mamiya

    OdpowiedzUsuń
  11. Tylko kochana zmień format daty w ustawieniach na dzień/miesiąc/rok ;p

    OdpowiedzUsuń
  12. Znowu jestem do tyłu z komentowaniem , chociaż zdziwiłam się bo okazało się że z czytaniem jestem na bieżąco, po prostu leń, tym bardziej że nie mam ochoty ostatnio zajmować się blogowymi sprawami.
    Przepraszam, wiesz że kocham twoją twórczość prawda?
    Mam wrażanie że z każdym rozdziałem się rozwijasz, to piękne i szczerze tak po cichu ci tego zazdroszczę.
    Genialny dialog między Aną i Hidanem a poza tym Hidanowa narracja też poszła rewelacyjnie, uwielbiam kiedy autor przedstawia mi różne punkty widzenia,to pozwala wczuć się dużo bardziej w historie.
    No co tu dużo mówić jest po prostu za.je.biście.
    Pozdrawiam i życzę udanych wakacji ^^

    OdpowiedzUsuń

Mile widziane wszelkie sugestie, pochwały, nagany i ogólnie Wasze opinie na temat bloga. Bardzo miło jest przeczytać, że ktoś docenia moją pracę i wyraża to w komentarzu, dlatego za każdą notkę szczerze dziękuję ;3