14 grudnia 2012

Rozdział 4


   Po odejściu Anayanny trwała chwila ciszy. Zaraz jednak wszyscy się otrząsnęli i zaczęli mówić jeden przez drugiego, przekrzykując się i robiąc straszny hałas:
   - To się nazywa siła młodości! - Piał z zachwytu Rock Lee. - Taka ładna i na dodatek waleczna!
   - A nie mówiłem?! Nie mówiłem?! - Naruto z miną zwycięscy udowadniał wszystkim swoje racje. Sakura prychnęła cicho odwracając ostentacyjnie głowę w drugą stronę.
   - Człowieku! Jakie ona ma ciało! - Kiba wpatrzył się w dal z rozmarzonym wyrazem twarzy.
   - To wszystko jest strasznie męczące, ale trzeba przyznać, że jest ładna. - Mruknął jak zwykle znudzony Schikamaru. Choji przytaknął mu skwapliwie wsadzając do ust garść chipsów.
   - Ja tam jestem bardziej ciekaw tego jak walczy. – Neji nałożył maskę powagi i starał się ukryć rumieńce.
   TenTen, Ino i Sakura spoglądały po sobie z ponurymi minami,  Hinata skulona na ławce, od czasu do czasu zerkała na Naruto. Shino zwykle milczący, teraz mruczał coś do siebie pod nosem, a Sai dalej nie rozumiejąc zachowania towarzyszy, przyglądał im się uważnie, marszcząc brwi i notując coś w swoim szkicowniku.
   - Hej dzieciaki co to za zamieszanie? - Nagle za nimi pojawił się uśmiechnięty, ciemnoskóry brunet. Położył Naruto rękę na ramieniu i z zaciekawieniem wyczekiwał ich wytłumaczenia. - O co się tak kłócicie?
   - Iruka-sensei! - Ucieszył się Naruto. - My właśnie.. Ten, no.. Rozmawiamy..
   - Tak, to sam zauważyłem, a nawet usłyszałem z odległości jakichś trzech kilometrów.
   - Właśnie spotkaliśmy tą dziewczynę, Anayanne i zastanawialiśmy się jakie ma umiejętności skoro tak szybko została jouninem- Wyjaśnił spokojnie Shikamaru.
   - Achh rozmawialiście z nią? - Na twarz ich dawnego senseia wypłynął szeroki uśmiech. - Muszę jej potem poszukać, wczoraj tylko przelotnie się przywitaliśmy..
   - To ty ja znasz sensei?! - Wykrzyknął zachwycony Naruto. - Opowiedz nam coś o niej!
Wszyscy ochoczo pokiwali głowami a Iruka zamyślił się chwilę.
   - Hmm od czego by tu zacząć.. No dobrze więc Anayanna pochodzi z Namida no Kuni*, to wielkie i piękne państwo położone na wyspie za Krajem Żelaza. Jej pełne imię to Anayanna Hinako Shimzu. Na pewno słyszeliście już kiedyś to nazwisko. Shimzu to rodzina królewska, w tamtym kraju nie ma shinobi, a co za tym idzie nie ma żadnego Kage, jest król i królowa, jak w dawnych czasach a Ana jest księżniczką. - Uśmiechnął się, widząc zszokowane miny swoich byłych podopiecznych. - Od urodzenia posiadała pewną hmm.. dziwną moc, nietypową nawet w świecie shinobi. Nie umiejąc nad nią zapanować, sprawiała w królestwie nie małe kłopoty, więc jej ojciec postanowił wysłać ją do Konohy, aby tu szkolili ją najlepsi wojownicy. Przybyła do Liścia w wieku 4 lat. Od razu zaczęło się jej szkolenie na ninja. Uczyła się od wszystkich trzech Legendarnych Saninów, była nadzwyczaj rozwinięta jak na swój wiek i zdolna. Była nazywana geniuszem, jak Neji lub Kakashi-san. Powiadano, że sukces ma w genach, a walkę we krwi i urodziła się by zostać shinobi. W wieku 8 lat została chuuninem, gdy miała 10 zdała test na jounina, a jako dwunastolatkę przyjęli ją do specjalnego oddziału ANBU, po jakimś czasie miała zostać kapitanem, ale musiała wracać do kraju. Przez cały ten czas podróżowała kilkanaście razy do królestwa, musiała wypełniać tam swoje obowiązki, ale gdy miała 14 lat wróciła już tam na stałe. Teraz jest dwudziestolatką i ponownie przybyła do Konohy, chociaż nie wiem na jak długo. - Zakończył przygotowując się na salwę pytań ze strony słuchaczy. Po ich minach wnioskował, że z trudem przychodziło im przyswojenie tylu zaskakujących wiadomości.
   - Co to za "dziwna moc". - zapytał Neji kreśląc w powietrzu cudzysłów, przy dwóch ostatnich wyrazach.
   - Hmm.. nikt tego do końca nie wie, to coś jak chakra tylko, że o wiele potężniejsza. Teraz gdy jest już znakomicie wyszkolona, nie potrzebuje żadnych specjalnych jutsu, pieczęci, czy nawet natury chakry, po prostu z tej mocy może stworzyć wszystko co tylko zechce. Sanini nazwali to "Szkarłatną mocą" ze względu oczywiście na jej kolor. Niewidzialna warstwa, pokrywa całe jej ciało, dlatego jest zawsze bezpieczna. To prawie jak obrona absolutna Sabaku no Gaary. Oczywiście nie chroni to jej narządów wewnętrznych ani nie opóźnia procesu starzenia. To coś w stylu silnego pancerza. Ma w sobie olbrzymie pokłady tej mocy, jeszcze nigdy nie przegrała żadnego pojedynku. Gdy przeciwnikowi kończy się chakra, ona jest dalej w pełni sił. Przechodziła wiele prób na określenie limitu tej energii, ale chyba takowego nie ma, mogłaby nawet walczyć tydzień bez przerwy, a ciągle byłaby w świetnej formie. 
   Po jego wykładzie nastała chwila ciszy, miny wszystkich obecnych świadczyły o pełnym niedowierzaniu i zaskoczeniu. Kiba chyba przyjął to najciężej. W głowie miał obraz dziewczyny, cała jej delikatna sylwetka, drobne, kształtne ciało, piękna twarz promieniująca dobrem, uroczy uśmiech i błyszczące radosne oczy. Na myśl, że ta, z pozoru niewinna dziewczyna, dysponuje taką zabójczą siłą, pewnie jako członkini ANBU wielokrotnie już zabijała, zakręciło mu się w głowię. Westchnął ciężko opadając na oparcie krzesła. Naruto przełknął głośno ślinę, a wszyscy jakby się ocucili. Czuli się trochę nieswojo wyobrażając sobie z jaką łatwością poznana przed chwilą blondynka mogłaby ich zabić.
   - Echh.. to może odpuścimy sobie ten wspólny trening - zaśmiał się nerwowo Naruto.
Pogawędzili jeszcze trochę, na bardziej neutralne tematy i po chwili wszyscy rozeszli się w swoje strony.

***

   Siedziała na tarasie. Nad Konohą szalała burza, błyskawice raz po raz przeszywały niebo, a grzmoty zakłócały idealny spokój. Przed deszczem chronił ją daszek, a wszystko dookoła spowijała aksamitna czerń nocy. Zawsze wolała łagodną poświatę księżyca od rażących promieni słonecznych. Nocą wszystko otoczone było mrokiem i prawie nadludzką ciszą. Każdy odległy i nawet najdelikatniejszy dźwięk zwracał uwagę i pobudzał wyobraźnię. Nigdy nie była tak spokojna jak o zmroku. Wpatrywała się niewidzącym spojrzeniem w dal. Linie między niebem a ziemią stanowiły wierzchołki drzew, otaczających Konohe ze wszystkich stron. Prawie jak w klatce. Po raz pierwszy pomyślała o tym miejscu jako, terenie zamkniętym, odgradzającym się wszelkimi sposobami od świata zewnętrznego. Wioska izolowała się, zupełnie jak ona.
   Jasny, prawie oślepiający blask błyskawicy oświetlił postać opierającą się o barierkę na przeciwko niej. Zachłysnęła się powietrzem, zdumiona tym, że nie wykryła intruza. Zerwała się na równe nogi i już chciała przybrać pozycje obronną, gdy kolejny, nagły błysk światła padł na twarz intruza. Głuchy grzmot, przypominający ryk dzikiego zwierzęcia przetoczył się nad nimi. Zakręciło jej się w głowię i nie mogła wykonać żadnego ruchu. Osoba tak znajoma, a tak odległa, prawie już zapomniana, zepchnięta w otchłań pamięci. Teraz stała naprzeciwko niej w pełnej spokoju i nonszalancji pozie. Postać zbliżyła się do niej powolnym krokiem, z takiej odległości widziała już bez problemu niespodziewanego gościa. Osobnik podniósł powoli rękę, dotykając delikatnie jej policzka. Ich oczy spotkały się, a ona mimowolnie wyszeptała:
   - Tak tęskniłam.. - jej głos załamał się, poczuła ścisk w gardle a do oczu cisnęły się łzy. Jedna wbrew jej woli potoczyła się po zmarzniętym policzku. Ręka intruza z czułością wytarła słoną krople, uśmiechnął się lekko i.. zniknął..
   Zdezorientowana rozglądała się dookoła, nawet nie zwróciła uwagi na to, że stoi na deszczu i teraz jest cała przemoczona. Jej wzrok padł na zdjęcie spoczywające na ziemi, tam gdzie jeszcze przed chwilą stał boleśnie znajomy osobnik. Stare, wygniecione i wyblakłe. Ich zdjęcie. Brązowe i czarne oczy wpatrywały się w nią, jakby z wyrzutem. Wzięła je do ręki, a ono momentalnie stanęło w płomieniach. Szybko obróciło się w popiół spoczywający teraz na jej wyciągniętej ręce, jej ostatnia pamiątka, przepadła. Po policzkach potoczyły się, już nie hamowane łzy, rozpaczy, smutku i bólu. Wspomnienia zalały ją falami. Wpatrzyła się w dal pustym wzrokiem. Nad jej głową szalały błyskawice. Jakby tylko czekały na chwile słabości. Oślepiające błyski i ogłuszające grzmoty. Potężne i nieosiągalne. Drwiły z niej. Z delikatności wspomnień i kruchości uczuć. Z łez które kapały obficie na mokrą od deszczu twarz. Z drżącej sylwetki i pięści zaciskanych w geście bezsilności. Z popiołu uciekającego powoli przez szczeliny pomiędzy jej palcami. Cichy krzyk całkowicie zagłuszony przez szydercze odgłosy burzy. Krakanie wron. A potem cisza. Nawałnica uspokoiła się. Głuche uderzenie kolan opadających na mokrą posadzkę.
   Obudziła się gwałtownie, zlana potem, zaciskając ręce na kołdrze. Była w swojej sypialni a za oknem na bezchmurnym niebie świeciło słońce. Westchnęła przeciągle. To tylko sen. Wstała i lekko chwiejnym krokiem doszła do komody, w drżące dłonie wzięła ich zdjęcie. Ostatnią pamiątkę. Dowód na to, że ktoś taki w ogóle istniał i był jej przyjacielem. Wyblakłe wspomnienia z dzieciństwa już nie wystarczały. Nogi odmówiły jej posłuszeństwa, bezsilnie osunęła się na ziemie ze zdjęciem w ręce. Policzki stały się mokre od łez, a ona wydała z siebie krótki zduszony szloch. Słone krople gęsto spadały na fotografie osłoniętą grubym szkłem.
   Gdy już zabrakło jej łez, a oczy zaczęły szczypać, z trudem pozbierała się w sobie na tyle by wstać i ruszyć do kuchni. Z szafki wyjęła butelkę drogiego wina i nie zawracając sobie głowy kieliszkami, pomaszerowała prosto do łazienki. Na środku pomieszczenia znajdowała się wielka, wpuszczona w podłogę wanna, a całą powierzchnię jednej ze ścian pokrywała szklana tafla lustra. Wannę wypełniła po brzegi wodą i pianą, w powietrzu unosiły się kolorowe bąbelki. Kiedy indziej zachwycałaby się ich mieniąca barwą, ale teraz nie miała na to ochoty. Szybko się rozebrała i już miała wchodzić do basenu, gdy jej uwagę przykuło własne odbicie w lustrze. Blada twarz z ciemnymi worami pod oczami, rozczochrane blond włosy opadające na chude ramiona, wystające obojczyki, skóra o niemalże białej barwie i odcinające się od niej, wyraźne czarne znaki na plecach. Symbole pieczęci. Zdawała sobie sprawę z reakcji jakie wywołuje wśród przedstawicieli płci przeciwnej i jakkolwiek egoistycznie by to nie brzmiało, czasami im się nie dziwiła. Ale była stu procentowo pewna, że ponad połowa z tych facetów zmieniłaby o niej zdanie widząc ją rano, w podłym humorze i po tak ciężkiej nocy. Z rozkoszą zanurzyła się w gorącej wodzie, czując cudowne odrętwienie w całym ciele. Odkorkowała butelkę wina i pociągnęła z niej zdrowego łyka. Wreszcie się odprężyła. Parsknęła z rozbawienia pod nosem. Zatapiała smutki pijąc do lustra. Dosłownie.

__________________________________________________
* Stworzony przeze mnie. Namida no Kuni - Kraj Łzy.

6 komentarzy:

  1. Hmm.
    Trochę ukoloryzowałaś ją mówiąc, że jest praktycznie nieśmiertelna xd
    Znalazłam kilka błędów, ale przecież każdy je popełnia ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Noo faktycznie trochę to tak zabrzmiało.. Wprowadziłam pewne zmiany i mam nadzieję, że teraz inaczej brzmi ta wypowiedź ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. No no, niezła ta moc ^^ Też chcę :< Niech się nie zapija XD

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziwna na Anayanna... Pierw muszę Ci powiedzieć, że nie lubię postaci doskonałych... Nieśmiertelnych, którzy nie mają słabych stron. Mam nadzieję, że Ana' takowe ma.
    Kim był ten czarnooki facet? Może Itachi?

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział. Bardzo mi się podobał.
    Też mnie bardzo zastanawia kim jest ten facet no..>.<
    Trochę dziewczyna ma powodzeniem nie powiem że nie. Też bym tak chciała. xd
    Mam nadzieję, iż dowiem się czegoś więcej czytając kolejny rozdział. ;);)

    OdpowiedzUsuń
  6. Znowu się wciągnęłam ;) Uwielbiam takie długie opisy. A jeszcze bardziej uwielbiam, gdy pisze je ktoś, komu to wychodzi i robi to bardzo dobrze ^^ Bardzo intryguje mnie Anayanna. Nie wiem czy już pisałam, że nigdy za bardzo nie przepadałam za opowiadaniami w których wśród bohaterów z Naruto był dodany ktoś "nowy", jednak tutaj to jakoś tak.. pasuje i mnie wciąga :)
    Pozdrawiam i życzę Smacznego Jajka!

    OdpowiedzUsuń

Mile widziane wszelkie sugestie, pochwały, nagany i ogólnie Wasze opinie na temat bloga. Bardzo miło jest przeczytać, że ktoś docenia moją pracę i wyraża to w komentarzu, dlatego za każdą notkę szczerze dziękuję ;3