19 grudnia 2012

Rozdział 6


   Następnego dnia otworzyła oczy i od razu poczuła, że jest w wyśmienitym humorze. Rozciągnęła się rozkopując pościel i energicznym krokiem skierowała się do szafy. Znalazła kilka odpowiednich strojów i w końcu wybór padł na kremową sukienkę. Ruszyła do łazienki, po długim, odprężającym prysznicu, wysuszyła włosy i zaplotła je w warkocz żeby się lekko pofalowały. Na twarz nałożyła odżywcza maseczkę, aby usunąć w końcu te sińce spod oczu i odświeżyć wygląd skóry. Zdążyła jeszcze pomalować paznokcie i w wielkim kufrze wygrzebać biżuterię pasującą do ubioru. Dochodziła szósta, gdy zasiadła do toaletki i zaczęła robić sobie delikatny makijaż, potem rozpuściła włosy i nałożyła sukienkę. Przejrzała się w lustrze. Sukienka była ze zwiewnego materiału, bez ramiączek, pod biustem przewiązana czarną tasiemką z lekko plisowanym dołem. Sięgała trochę nad kolana. Ubrała do tego proste czarne szpilki i kilka czarnych i złotych koralikowych bransoletek na ręce. Efekt końcowy całkiem ją zadowolił. Usłyszała pukanie do drzwi. Pierwszy raz się nie spóźnił.
   Zapukał i po chwili usłyszał dźwięk przekręcanego klucza. Widok dziewczyny zaparł mu dech w piersiach. Wyglądała niewinnie i uroczo a jednocześnie seksownie, uśmiechała się do niego zadziornie, lekko przekrzywiając głowę. Rozpuszczone pofalowane włosy, miękko opadały na jej plecy, odkryte ramiona kusiły, a twarz promieniała cudownym, naturalnym blaskiem. Sukienka i buty idealnie podkreślały jej figurę.
   - Wyglądasz cudownie. - Wydusił w końcu z siebie. Zauważył, że dziewczyna przygląda się uważnie jego twarzy, marszcząc brwi.
   - Ty też niczego sobie. - Ubrany był w koszulkę, marynarkę z podwiniętymi rękawami i spodnie, wszystko czarne. Ale najważniejsze było to że nie miał.. - Nie masz maski! Zawsze wiedziałam że jesteś przystojny. - Uśmiechnęła się szeroko, zadowolona z siebie, a on trochę się zarumienił, czego niestety bez tego kawałka materiału, nie dało się ukryć. - To co idziemy? - Zatrzasnęła drzwi, a on podał jej ramię, udali się w odpowiednim kierunku.
   Po drodze od czasu do czasu zerkała na jego twarz. Męska szczęka, idealne kości policzkowe, pełne usta i zniewalający uśmiech. Do tego sterczące włosy z kilkoma uroczo opadającymi na czoło kosmykami i elegancki strój. Jej przyjaciel był niesamowicie przystojny. Już wyobrażała sobie reakcje wszystkich kunoichi na imprezie, gdy go zobaczą. Doszli do restauracji, Kakashi przepuścił ją w drzwiach, weszła do środka przyglądając się dyskotekowemu wystrojowi sali. Choć była to impreza dla niej, zaproszeni goście, niektórzy już podpici, bawili się w najlepsze na parkiecie. Rozejrzała się po sali zerkając na gości, byli to jej przyjaciele jounini, nowo poznani chuunini, Hokage, Jiriaia-sama, a nawet niektórzy starzy znajomi z ANBU. Razem z szarowłosym skierowała się do baru składając zamówienie, barman wyszczerzył się w jej stronę i gorliwie zabrał za przygotowywanie drinków. Usiedli na stołkach spoglądając na parkiet. Jej uwagę przyciągnął Kiba, tańczący z jakąś nieznaną jej dziewczyną. Na przystojnej twarzy chłopaka widniał uśmiech ukazujący drapieżne, ale urocze kły, brązowe włosy sterczały na wszystkie strony. Świetnie tańczył, jego ruchy były zwinne i płynne. Pod jedną ze ścian stało kilku nastoletnich shinobi. Młody Hyuga ze znudzonym wyrazem twarzy patrzył gdzieś w dal. Musiała przyznać, że też jest całkiem ładny. Stojąca obok niego dziewczyna w koczkach próbowała namówić go na taniec. Sakura i jej blond włosa koleżanka, chyba TenTen, właśnie wyciągały na parkiet Naruto i bruneta w kucyku – Nare, którego imienia nie pamiętała. Jej obserwacje przerwała Tsunade, która koniecznie chciała napić się sake ze swoją byłą podopieczną. Kilka piosenek i drinków później, Ana w doskonałym humorze, została wyciągnięta na parkiet przez Kurenai. Szalały przez kilka utworów, aż w końcu zagrała powolna melodia. Czerwonooką porwał w objęcia Asuma, a do księżniczki zbliżał się z szerokim uśmiechem Kiba, nagle widok przesłoniła jej czyjaś męska sylwetka. Przed nią stał Kakashi wyciągając zachęcająco rękę. Przysunęła się bliżej zarzucając mu ramiona na szyje, a on objął ją w pasie. Położyła głowę na jego ramieniu, wdychając cudowny zapach męskich perfum. W głowie jej wirowało, ale czuła się bezpiecznie w mocnym uścisku szarowłosego.
   W tym momencie jedyne o czym był w stanie myśleć, to dziewczyna znajdująca się w jego ramionach. Wtulona w niego wydawała się taka drobna i bezbronna. Blond włosy łaskotały go po brodzie, czuł jej spokojny oddech na szyi i mimowolnie serce zabiło mu szybciej. Był tak rozkojarzony, że cała Konoha mogłaby właśnie stanąć w płomieniach, a on by tego nie zauważył. Ale chrzanić to, było mu z nią dobrze. Niestety, piosenka skończyła się szybciej niżby sobie tego życzył, Ana odsunęła się powoli od niego, uśmiechając delikatnie i natychmiast została poproszona do tańca przez Kotetsu. Westchnął i skierował swoje kroki do baru, nie dane mu jednak było upić się, bo właśnie podbiegli do niego Naruto i Sakura chcąc przyjrzeć się swojemu sensei’owi bez maski.
   Prawie całą noc spędziła na parkiecie, wpadając z jednych męskich ramion w drugie. Kilkanaście razy tańczyła z młodym Inuzuką, który przez cały wieczór praktycznie nie spuszczał z niej oka. Musiała przyznać, że jest świetnym tancerzem, prowadził ją pewnie, ale delikatnie, racząc przy okazji uśmiechem i komplementami. Dogadywali się świetnie, a tematów do rozmów nie brakowało. Przez jej otępiały od alkoholu umysł przelewało się tysiąc myśli na sekundę, czuła zmęczenie i ożywienie jednocześnie, co chwile sięgała po kolejne, wymyślne drinki. W pewnej chwili zaświtało jej w głowie, że jutro bardzo pożałuje swojego zapędu do alkoholu, drugi dzień z rzędu, ale teraz się tym nie przejmowała. W życiu nie bawiła się tak dobrze. Impreza skończyła się nad ranem, opuściła klub chwiejnym krokiem razem z przyjaciółmi, którzy potem odprowadzili ją do domu. Całą drogę lekko zataczała się i chichotała na zmianę. Przed drzwiami uściskała wszystkich i pocałowała Kakashiego w policzek, w podzięce za podtrzymywanie przy kryzysowych sytuacjach bliskiego prawdopodobieństwa na kontakt z ziemią. Życząc wszystkim dobrej nocy, udała się prosto do sypialni i zasnęła prawie natychmiast po ułożeniu głowy na poduszce.

***

   Otworzyła oczy i ostrożnie przekręciła głowę w stronę stojącego na szafce nocnej budzika. Było wpół do drugiej po południu, ale przez zasunięte szczelnie zasłony nie przedzierał się żaden promień słońca. Powoli podniosła się do siadu i natychmiast poczuła ból tak silny, jakby cały wczorajszy wieczór spędziła waląc głową w ścianę. Mrużąc oczy, niepewnie udała się do łazienki. Żołądek jej się skręcał ale nic wczoraj nie jadła, więc przynajmniej nie będzie wymiotować. Z każdym stawianym krokiem czuła tępe uderzenia bólu w głowę. Syknęła pocierając skroń. Wolała nawet nie patrzeć na swoje odbicie w lustrze, wiedząc, że od widoku zmarnowanej twarzy może jej się zrobić tylko jeszcze bardziej niedobrze. Weszła pod prysznic włączając lodowatą wodę i stała tak przez chwilę, próbując się odprężyć, gdy już poczuła się lepiej, zmieniła temperaturę wody na cieplejszą i dokładnie wyszorowała skórę i włosy. Po kilku minutach weszła z powrotem do sypialni i ubrała na siebie długą luźną koszulkę i spodenki. Przeczesując palcami wilgotne włosy, skierowała się do kuchni. Wzięła na raz, kilka tabletek na ból głowy i popiła je wodą. Położyła się na kanapie w salonie przymykając oczy.
   Obudziło ją ciche stukanie do drzwi, usiadła i rozejrzała się po pokoju. Musiała się zdrzemnąć, było kilka minut przed czwartą. Podeszła do drzwi, z zadowoleniem stwierdzając, że czuje się już lepiej, a głowa prawie przestała ją boleć.
   Otworzyła mu drzwi po kilku sekundach czekania. Uważnie przyjrzał się jej sylwetce. W o wiele za dużej koszulce wyglądała jeszcze drobniej. Wydawało mu się to prawie fizycznie niemożliwe, żeby ktoś po takiej zwariowanej nocy i prawie litrach wypitego alkoholu prezentował się wciąż tak idealnie. Ale nie docenił jej. Stała przed nim przecierając wierzchem dłoni zaspane oczy. Pod nimi czerniły się cienie, które kontrastowały ze skórą jeszcze bledszą niż na co dzień. Poplątane, wilgotne włosy, opadały na ramiona. Wyraźnie było widać, że ma kaca, ale dodawało to jej tylko specyficznego uroku. Wyglądała tak niesamowicie słodko i niewinnie, że chciał tylko wziąć ją w ramiona i ochronić przed całym światem.
   - O hej Kiba. - Uśmiechnęła się szeroko, gestem ręki nakazując mu wejść do mieszkania.
   - Pomyślałem, że będziesz się źle czuła, więc przyniosłem ci coś, co mi zawsze pomaga na kaca.- Wyciągnął w jej stronę wielkie pudełko lodów.
   - Po usłyszeniu drugiej części zdania staram się nie zwracać zbytniej uwagi na to, że masz dopiero szesnaście lat. - Zaśmiali się oboje.
Kiba usiadł w salonie, a ona przyniosła z kuchni dwie łyżeczki. Dzień spędzili rozmawiając i opychając się lodami. 

10 komentarzy:

  1. Nie miała kaca, ani nic na początku? Zazdroszczę :3
    Ta impreza całkiem fajnie wypadła. KakaAna? Podoba mi się ^^
    Jednak kac!
    Kiba? Hmmm. Przebioera ona trochę w tych facetach ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiba *.* KAKASHI-SENSEI BEZ MASKI, AH! Umrę. ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiba zarywający do Any' i Kakashi bez maski. Awwww! Może być już tylko lepiej xD
    Ale czy nasza bohaterka zdaję sobie sprawę, z tego co Kiba... hmm, do niej czuje?

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawy rozdział. Zazdroszczę Anie, tak z wszystkimi tańczyła. Ładna nawet jak ma kaca *.*
    Kakashi bez maski, trudno w to uwierzyć. Jest trochę <3 wciągnęło mnie to opowiadanie ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Zazdroszczę jej, ładnie wygląda na kacu ;o
    Kakashi bez maski ^^
    Ale nie niech Kiba do niej nie zarywa, nie pasuje mi to xd
    Cały czas myślę nad tym gościem ze zdjęcia. -.-

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział ciekawy. Chciałabym zobaczyć Kakashiego bez maski ;P
    Ah.. i zauważyłam mały merytoryczny błąd.
    "Sakura i jej blond włosa koleżanka, chyba TenTen"
    Chodziło chyba o Temari, czy się mylę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodziło o Ino, ale Anayanna pomyliła imiona i myślała, że to TenTen ;D

      Usuń
  7. Kuźwa. Lody. Ja chcę WIOSNĘ. Notka, całkiem długa, Kakashi, bez maski, no i robisz genialne opisy. Widzę, że Ana zdradza słabość do trunku.
    Mocnego trunku. Z przewagą.

    OdpowiedzUsuń
  8. Kakashi bez maski? <3 Aaaa, oby było tego więcej :D
    A tak poza tym, to muszę stwierdzić, że rozdział mnie nie zawiódł i miło się go czytało :) I mam taką nadzieję, że na wakacjach przyspieszę z czytaniem Twoich rozdziałów - bo czytać bloga przez pół roku to lekka przesada ;D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Mile widziane wszelkie sugestie, pochwały, nagany i ogólnie Wasze opinie na temat bloga. Bardzo miło jest przeczytać, że ktoś docenia moją pracę i wyraża to w komentarzu, dlatego za każdą notkę szczerze dziękuję ;3