Następnego dnia otworzyła oczy i od razu
poczuła, że jest w wyśmienitym humorze. Rozciągnęła się rozkopując pościel i
energicznym krokiem skierowała się do szafy. Znalazła kilka odpowiednich strojów
i w końcu wybór padł na kremową sukienkę. Ruszyła do łazienki, po długim, odprężającym
prysznicu, wysuszyła włosy i zaplotła je w warkocz żeby się lekko pofalowały.
Na twarz nałożyła odżywcza maseczkę, aby usunąć w końcu te sińce spod oczu i odświeżyć
wygląd skóry. Zdążyła jeszcze pomalować paznokcie i w wielkim kufrze wygrzebać biżuterię
pasującą do ubioru. Dochodziła szósta, gdy zasiadła do toaletki i zaczęła robić sobie
delikatny makijaż, potem rozpuściła włosy i nałożyła sukienkę. Przejrzała się w
lustrze. Sukienka była ze zwiewnego materiału, bez ramiączek, pod biustem przewiązana
czarną tasiemką z lekko plisowanym dołem. Sięgała trochę nad kolana. Ubrała do
tego proste czarne szpilki i kilka czarnych i złotych koralikowych bransoletek
na ręce. Efekt końcowy całkiem ją zadowolił. Usłyszała pukanie do drzwi.
Pierwszy raz się nie spóźnił.
Zapukał i po chwili usłyszał dźwięk przekręcanego
klucza. Widok dziewczyny zaparł mu dech w piersiach. Wyglądała niewinnie i
uroczo a jednocześnie seksownie, uśmiechała się do niego zadziornie, lekko
przekrzywiając głowę. Rozpuszczone pofalowane włosy, miękko opadały na jej
plecy, odkryte ramiona kusiły, a twarz promieniała cudownym, naturalnym
blaskiem. Sukienka i buty idealnie podkreślały jej figurę.
- Wyglądasz cudownie. - Wydusił w końcu z
siebie. Zauważył, że dziewczyna przygląda się uważnie jego twarzy, marszcząc brwi.
- Ty też niczego sobie. - Ubrany był w koszulkę,
marynarkę z podwiniętymi rękawami i spodnie, wszystko czarne. Ale najważniejsze
było to że nie miał.. - Nie masz maski! Zawsze wiedziałam że jesteś przystojny.
- Uśmiechnęła się szeroko, zadowolona z siebie, a on trochę się zarumienił, czego niestety bez tego kawałka materiału, nie dało się ukryć. - To
co idziemy? - Zatrzasnęła drzwi, a on podał jej ramię, udali się w odpowiednim
kierunku.
Po drodze od czasu do czasu zerkała na jego
twarz. Męska szczęka, idealne kości policzkowe, pełne usta i zniewalający uśmiech.
Do tego sterczące włosy z kilkoma uroczo opadającymi na czoło kosmykami i
elegancki strój. Jej przyjaciel był niesamowicie przystojny. Już wyobrażała
sobie reakcje wszystkich kunoichi na imprezie, gdy go zobaczą. Doszli do
restauracji, Kakashi przepuścił ją w drzwiach, weszła do środka przyglądając
się dyskotekowemu wystrojowi sali. Choć była to impreza dla niej, zaproszeni goście,
niektórzy już podpici, bawili się w najlepsze na parkiecie. Rozejrzała się po
sali zerkając na gości, byli to jej przyjaciele jounini, nowo poznani chuunini,
Hokage, Jiriaia-sama, a nawet niektórzy starzy znajomi z ANBU. Razem z szarowłosym
skierowała się do baru składając zamówienie, barman wyszczerzył się w jej stronę
i gorliwie zabrał za przygotowywanie drinków. Usiedli na stołkach spoglądając
na parkiet. Jej uwagę przyciągnął Kiba, tańczący z jakąś nieznaną jej
dziewczyną. Na przystojnej twarzy chłopaka widniał uśmiech ukazujący drapieżne, ale urocze kły, brązowe włosy sterczały na wszystkie strony. Świetnie tańczył,
jego ruchy były zwinne i płynne. Pod jedną ze ścian stało kilku nastoletnich
shinobi. Młody Hyuga ze znudzonym wyrazem twarzy patrzył gdzieś w dal. Musiała przyznać, że też jest całkiem ładny. Stojąca obok niego dziewczyna w koczkach próbowała namówić go na taniec. Sakura i jej blond włosa koleżanka, chyba TenTen, właśnie
wyciągały na parkiet Naruto i bruneta w kucyku – Nare, którego imienia nie
pamiętała. Jej obserwacje przerwała Tsunade, która koniecznie chciała napić się
sake ze swoją byłą podopieczną. Kilka piosenek i drinków później, Ana w doskonałym
humorze, została wyciągnięta na parkiet przez Kurenai. Szalały przez kilka utworów,
aż w końcu zagrała powolna melodia. Czerwonooką porwał w objęcia Asuma, a do księżniczki
zbliżał się z szerokim uśmiechem Kiba, nagle widok przesłoniła jej czyjaś męska
sylwetka. Przed nią stał Kakashi wyciągając zachęcająco rękę. Przysunęła się bliżej
zarzucając mu ramiona na szyje, a on objął ją w pasie. Położyła głowę na jego
ramieniu, wdychając cudowny zapach męskich perfum. W głowie jej wirowało, ale czuła
się bezpiecznie w mocnym uścisku szarowłosego.
W tym momencie jedyne o czym był w stanie myśleć, to dziewczyna znajdująca się w jego ramionach. Wtulona w niego wydawała się
taka drobna i bezbronna. Blond włosy łaskotały go po brodzie, czuł jej spokojny
oddech na szyi i mimowolnie serce zabiło mu szybciej. Był tak rozkojarzony, że
cała Konoha mogłaby właśnie stanąć w płomieniach, a on by tego nie zauważył. Ale
chrzanić to, było mu z nią dobrze. Niestety, piosenka skończyła się szybciej niżby
sobie tego życzył, Ana odsunęła się powoli od niego, uśmiechając delikatnie i
natychmiast została poproszona do tańca przez Kotetsu. Westchnął i skierował
swoje kroki do baru, nie dane mu jednak było upić się, bo właśnie podbiegli do
niego Naruto i Sakura chcąc przyjrzeć się swojemu sensei’owi bez maski.
Prawie całą noc spędziła na parkiecie, wpadając
z jednych męskich ramion w drugie. Kilkanaście razy tańczyła z młodym Inuzuką, który
przez cały wieczór praktycznie nie spuszczał z niej oka. Musiała przyznać, że
jest świetnym tancerzem, prowadził ją pewnie, ale delikatnie, racząc przy
okazji uśmiechem i komplementami. Dogadywali się świetnie, a tematów do rozmów
nie brakowało. Przez jej otępiały od alkoholu umysł przelewało się tysiąc myśli
na sekundę, czuła zmęczenie i ożywienie jednocześnie, co chwile sięgała po
kolejne, wymyślne drinki. W pewnej chwili zaświtało jej w głowie, że jutro
bardzo pożałuje swojego zapędu do alkoholu, drugi dzień z rzędu, ale teraz się tym nie przejmowała. W
życiu nie bawiła się tak dobrze. Impreza skończyła się nad ranem, opuściła klub
chwiejnym krokiem razem z przyjaciółmi, którzy potem odprowadzili ją do domu.
Całą drogę lekko zataczała się i chichotała na zmianę. Przed drzwiami uściskała
wszystkich i pocałowała Kakashiego w policzek, w podzięce za podtrzymywanie przy
kryzysowych sytuacjach bliskiego prawdopodobieństwa na kontakt z ziemią. Życząc
wszystkim dobrej nocy, udała się prosto do sypialni i zasnęła prawie
natychmiast po ułożeniu głowy na poduszce.
***
Otworzyła oczy i ostrożnie przekręciła głowę
w stronę stojącego na szafce nocnej budzika. Było wpół do drugiej po południu, ale przez zasunięte szczelnie zasłony nie przedzierał się żaden promień słońca.
Powoli podniosła się do siadu i natychmiast poczuła ból tak silny, jakby cały
wczorajszy wieczór spędziła waląc głową w ścianę. Mrużąc oczy, niepewnie udała się
do łazienki. Żołądek jej się skręcał ale nic wczoraj nie jadła, więc
przynajmniej nie będzie wymiotować. Z każdym stawianym krokiem czuła tępe
uderzenia bólu w głowę. Syknęła pocierając skroń. Wolała nawet nie patrzeć na
swoje odbicie w lustrze, wiedząc, że od widoku zmarnowanej twarzy może jej się zrobić
tylko jeszcze bardziej niedobrze. Weszła pod prysznic włączając lodowatą wodę i
stała tak przez chwilę, próbując się odprężyć, gdy już poczuła się lepiej, zmieniła
temperaturę wody na cieplejszą i dokładnie wyszorowała skórę i włosy. Po kilku
minutach weszła z powrotem do sypialni i ubrała na siebie długą luźną koszulkę
i spodenki. Przeczesując palcami wilgotne włosy, skierowała się do kuchni. Wzięła
na raz, kilka tabletek na ból głowy i popiła je wodą. Położyła się na kanapie w
salonie przymykając oczy.
Obudziło ją ciche stukanie do drzwi, usiadła
i rozejrzała się po pokoju. Musiała się zdrzemnąć, było kilka minut przed
czwartą. Podeszła do drzwi, z zadowoleniem stwierdzając, że czuje się już lepiej, a głowa prawie przestała ją boleć.
Otworzyła mu drzwi po kilku sekundach
czekania. Uważnie przyjrzał się jej sylwetce. W o wiele za dużej koszulce wyglądała
jeszcze drobniej. Wydawało mu się to prawie fizycznie niemożliwe, żeby ktoś po takiej
zwariowanej nocy i prawie litrach wypitego alkoholu prezentował się wciąż tak
idealnie. Ale nie docenił jej. Stała przed nim przecierając wierzchem dłoni
zaspane oczy. Pod nimi czerniły się cienie, które kontrastowały ze skórą jeszcze
bledszą niż na co dzień. Poplątane, wilgotne włosy, opadały na ramiona. Wyraźnie
było widać, że ma kaca, ale dodawało to jej tylko specyficznego uroku. Wyglądała
tak niesamowicie słodko i niewinnie, że chciał tylko wziąć ją w ramiona i ochronić
przed całym światem.
- O hej Kiba. - Uśmiechnęła się szeroko,
gestem ręki nakazując mu wejść do mieszkania.
- Pomyślałem, że będziesz się źle czuła, więc
przyniosłem ci coś, co mi zawsze pomaga na kaca.- Wyciągnął w jej stronę wielkie
pudełko lodów.
- Po usłyszeniu drugiej części zdania staram
się nie zwracać zbytniej uwagi na to, że masz dopiero szesnaście lat. - Zaśmiali się
oboje.
Kiba usiadł w salonie, a ona przyniosła z
kuchni dwie łyżeczki. Dzień spędzili rozmawiając i opychając się lodami.
fajne
OdpowiedzUsuńNie miała kaca, ani nic na początku? Zazdroszczę :3
OdpowiedzUsuńTa impreza całkiem fajnie wypadła. KakaAna? Podoba mi się ^^
Jednak kac!
Kiba? Hmmm. Przebioera ona trochę w tych facetach ;P
Kiba *.* KAKASHI-SENSEI BEZ MASKI, AH! Umrę. ^^
OdpowiedzUsuńKiba zarywający do Any' i Kakashi bez maski. Awwww! Może być już tylko lepiej xD
OdpowiedzUsuńAle czy nasza bohaterka zdaję sobie sprawę, z tego co Kiba... hmm, do niej czuje?
Ciekawy rozdział. Zazdroszczę Anie, tak z wszystkimi tańczyła. Ładna nawet jak ma kaca *.*
OdpowiedzUsuńKakashi bez maski, trudno w to uwierzyć. Jest trochę <3 wciągnęło mnie to opowiadanie ^^
Zazdroszczę jej, ładnie wygląda na kacu ;o
OdpowiedzUsuńKakashi bez maski ^^
Ale nie niech Kiba do niej nie zarywa, nie pasuje mi to xd
Cały czas myślę nad tym gościem ze zdjęcia. -.-
Rozdział ciekawy. Chciałabym zobaczyć Kakashiego bez maski ;P
OdpowiedzUsuńAh.. i zauważyłam mały merytoryczny błąd.
"Sakura i jej blond włosa koleżanka, chyba TenTen"
Chodziło chyba o Temari, czy się mylę?
Chodziło o Ino, ale Anayanna pomyliła imiona i myślała, że to TenTen ;D
UsuńKuźwa. Lody. Ja chcę WIOSNĘ. Notka, całkiem długa, Kakashi, bez maski, no i robisz genialne opisy. Widzę, że Ana zdradza słabość do trunku.
OdpowiedzUsuńMocnego trunku. Z przewagą.
Kakashi bez maski? <3 Aaaa, oby było tego więcej :D
OdpowiedzUsuńA tak poza tym, to muszę stwierdzić, że rozdział mnie nie zawiódł i miło się go czytało :) I mam taką nadzieję, że na wakacjach przyspieszę z czytaniem Twoich rozdziałów - bo czytać bloga przez pół roku to lekka przesada ;D
Pozdrawiam!