Rano wstała pełna ekscytacji. Ma okazje poznać
najpotężniejszych shinobi na świecie! Może nawet się z nimi zmierzy! Nie mogła się
już doczekać dojścia do siedziby organizacji. Szybko przygotowała się i spotkała
z Kabuto i Orochimaru przy wyjściu z kryjówki. Wszyscy mieli na sobie czarne
peleryny. Sannin położył jej rękę na ramieniu.
- Chcę być z ciebie dumny.
- Hai! - Odpowiedziała mu pewnie, z poważną
miną.
Nałożyli kaptury i ruszyli.
Gdzieś w trakcie drogi wyłączyła się,
zatopiona we własnych myślach nie zwracała uwagi na otoczenie. Po kilku
godzinach zatrzymali się u stóp potężnej góry. Orochimaru wykonał kilka pieczęci,
kamienne ściany rozstąpiły się, ukazując oświetlony pochodniami korytarz.
Weszli do środka, a wejście natychmiast się za nimi zamknęło. Ruszyli dalej.
Anayanna nieświadoma, nie zareagowała na zmianę otoczenia. Doszli do potężnych drewnianych
drzwi. Czarnowłosy pchnął je i wszedł pierwszy do obszernej, okrągłej komnaty.
***
Ludzie znajdujący się w środku, widząc go,
natychmiast wstali i podeszli bliżej. Koło niego stanęła nieznana im
zakapturzona postać. Była o ponad głowę niższa. Za nią znajdował się znajomy szarowłosy
okularnik, pomocnik Orochimaru - Kabuto.
- Któż
to zaszczycił nas swoją obecnością.. - Ciszę przerwał ironiczny, władczy głos. Na
czele organizacji stanął rudowłosy, zakolczykowany mężczyzna. Z jego szczupłej sylwetki emanowała olbrzymia siła i potęga. Rinnegan błyszczał
groźnie w półmroku pomieszczenia. Lider przyglądał się Orochimaru. - Coś się stało? Zwykle unikasz
przebywania w tym miejscu.
Postacie zgromadzone za jego plecami milczały.
Kilka twarzy wyrażało zainteresowanie, inne znudzenie, a niektórych zaistniała
sytuacja w ogóle nie obchodziła.
- Przybyłem przedstawić wam nowego członka
organizacji. - Kilka osób prychnęło, na twarz czarnowłosego wypłynął szyderczy
uśmiech.
- Doprawdy? Drżę więc z niecierpliwości. –
Sarkastyczny ton Lidera poszerzył tylko uśmiech Orochimaru. Rudowłosy uniósł w
oczekiwaniu brwi.
Kabuto szybkim ruchem ręki, zsunął z głowy stojącej
przed nim postaci obszerny kaptur. Oczom zebranych ukazała się drobna, blada
twarz młodej dziewczyny. Czarne, długie włosy opadały jej swobodnie na ramiona,
zlewając się z materiałem peleryny. Oczy nie wyrażały kompletnie nic. Puste
spojrzenie szkarłatnych tęczówek powodowało ciarki na plecach nawet największym
mordercom. Oblicze piękne, choć bezuczuciowe i zimne. Do złudzenia przypominające
porcelanową laleczkę. Pozbawioną emocji i życia, nierealnie idealną. Wręcz
trochę upiorną. Sasori westchnął lekko. To się nazywa wieczne piękno. Byłaby wspaniałą
marionetką! Cisze panującą w pomieszczeniu przerywały tylko spokojne oddechy.
Nieznajoma zdawała się tego nie robić, jej sylwetka pozostawała w bezruchu, nie
mrugnęła nawet okiem. Po chwili spokój zakłócił przesiąknięty pewnością siebie
głos.
- Noo myślę, że będzie z niej użytek - Szarowłosy
mężczyzna o fioletowych oczach, uśmiechał się paskudnie. - Potrzeba mi trochę rozrywki,
nie wspominając już o tym, że ktoś w tej budzie mógłby zająć się gotowaniem.. - Kilka osób zaśmiało się.
- Tobi uważa, że dziewczynka jest za śliczna
na gotowanie! Będzie nową koleżanką Tobiego! Tobi to dobry chłopiec, więc zasłużył na koleżankę, prawda panie Liderze? – Chłopak w pomarańczowej masce wyrzucał z siebie słowa z prędkością karabinu maszynowego. Brzmiał wesoło i szczęśliwie. Skakał lekko z radości przypominając dziecko,
które dostało wymarzoną zabawkę. Był uroczo psychiczny.
- Anayanna, Dziecino. Pokaż proszę panom, że
nie powinni cię lekceważyć. - Orochimaru mówiąc to, położył rękę na głowie
dziewczyny i pogładził jej włosy.
Drobne ciało drgnęło gwałtownie, jakby wybudziło
się z głębokiego snu. W czerwonych oczach zatańczyły wesołe ogniki, hipnotyzująca
głębia spojrzenia przeszywała na wskroś. Na twarzy wykwitł delikatny uśmiech.
Dziewczyna przechyliła lekko głowę, przyglądając się z zaciekawieniem zebranym
przed nią postacią.
- To co laleczko, przejdziemy do bardziej
ustronnego miejsca? - Znowu odezwał się fioletowooki.
Ruszyła wolno w jego stronę. Każdy jej ruch śledziło
kilkanaście uważnych par oczu. Zatrzymała się tuż przed mężczyzną, wyciągając
do przodu rękę. Na jego twarzy malowało się zadowolenie. Chwyciła spoczywający
na nagiej klatce piersiowej naszyjnik. Przyjrzała mu się, po czym przeniosła
spojrzenie na twarz właściciela. Uśmiechnęła się szeroko.
- Symbol Jashina. Czytałam o jego
wyznawcach. Nieśmiertelni skurwysyni. - Melodyjny głos przesiąknięty był kpiną. Drwiła sobie z Jashinisty i podpuszczała go, sprawdzając jego możliwości. Zerwała
łańcuch z umięśnionej szyi, przyglądając mu się bliżej.
- Ty mała suko! - Twarz mężczyzny zastygła w
grymasie złości, wyciągnął gwałtownie wielką kose umieszczoną na plecach.
- Hidan, kretynie uspokój się. - Karcący ton
wysokiego, zamaskowanego osobnika, niewiele zdziałał.
Zebrani odsunęli się od wściekłego szarowłosego. Jednak niska postać stojąca tuż przed nim, nic sobie z tego nie robiła.
Przyglądała się jego poczynaniom z uprzejmym zainteresowaniem na twarzy. Hidan warknął
i zamachnął się na nią kosą. Nikt nie będzie obrażał jego boga! Ułamek sekundy później, ostrza wbiły się w posadzkę w miejscu gdzie stała dziewczyna. Anayanna znajdowała
się kilka kroków za nim, z założonymi rękami obserwując rozwój sytuacji.
Arogancki uśmieszek nie schodził jej z twarzy, czym jeszcze bardziej
denerwowała przeciwnika. Jashinista orientując się w jej położeniu, ponownie wymierzył
bronią. Zaczęli swoisty taniec. On wściekle ciął i siekał powietrze, a ona zgrabnie unikała
wszelkich ataków. Z gracją wirowała po posadce, wprawiając w ruch obszerną pelerynę i doskonale omijając śmiertelnie
niebezpieczną broń. Nagle jej postać mignęła mu przed oczami i znikła,
zdezorientowany rozglądał się w około. Z opóźnieniem zauważył czerwonooką wyłaniającą
się jak spod ziemi tuż przed nim. Jej twarz wyrażała rozbawienie i radość,
jakby właśnie była w trakcie najlepszej zabawy, a nie walki na śmierć i życie.
Zachichotała wesoło. Mała dłoń jarzyła się czerwonym światłem. Drugą ręką
złapała siwowłosego za gardło, aby do niego dosięgnąć musiała stanąć na palcach. Widzowie cicho sapnęli z wrażenia. Obserwowali niecodzienną sytuację.
Roześmiana, demoniczna dziewczynka, z łatwością trzymała w silnym uścisku
mężczyznę wyższego od niej o dobry metr. On, pełniący zwykle rolę drapieżnika, teraz
stał się bezbronną ofiarą. Długie szkarłatne szpony wbiły się w jego klatkę
piersiową. Szarpnęła w dół tworząc na jego brzuchu trzy głębokie szramy. Krew
momentalnie zalała posadzkę. Hidan rozwścieczony do granic możliwości, nie
umiał powstrzymać rozmarzonego uśmiechu. Uwielbiał ból w każdej postaci. Nawet
zadany przez taką bezczelną dziewuchę. Wyrwał się z jej chwytu, zamachnął
ponownie, i znowu jego kosa przecięła powietrze.
- No nie chowaj się ty mała.. - Jego
wypowiedź przerwał wybuch śmiechu.
Popatrzył w prawo na trzymaną w ręce broń.
Na jego ostrzu siedziała roześmiana dziewczyna, podrzucając w ręce naszyjnik.
Nagle uśmiech na jej twarzy ustąpił miejsca szaleńczemu grymasowi.
- Koniec zabawy. - Wywarczała przez zaciśnięte zęby, a cała jej postać
rozjarzyła się czerwonym blaskiem.
- Echh niech ktoś ją powstrzyma, znowu spędzę
pół dnia na zszywaniu tego kretyna.. - Odezwał się ponownie zamaskowany, kręcąc
głową w niedowierzaniu.
- Anayanna - Niespodziewanie głos zabrał stojący
do tej pory w cieniu chłopak.
Jej twarz zastygła w wyrazie bezgranicznego
zdziwienia. Znała ten głos.. Zeskoczyła z kosy lądując kilka metrów dalej i przyglądając
się postaci, która właśnie wyszła z mroku pomieszczenia. Wykorzystując rozproszenie
przeciwniczki, Hidan uniósł kose wysoko nad głowę i zamachnął się mocno. Ostrze
z głuchym łoskotem zatrzymało się na ramieniu dziewczyny, nie wyrządzając jej żadnej
krzywdy. Zebrani wytrzeszczyli w zdumieniu oczy. Ona jednak kompletnie się tym
nie przejęła. Wpatrywała się ciągle w postać stojącą naprzeciwko niej. Serce
biło jej w zawrotnym tempie, a w głowie wirowało.
- Uchiha Itachi. - Głos Any lekko zadrżał. -
Dawno się nie widzieliśmy.
Zanim obecni na sali zdali sobie sprawę z
tego, co się właściwie dzieje, dziewczyna zniknęła z piekielną szybkością i ułamek
sekundy później, z radosnym śmiechem rzuciła się na szyje czarnowłosego chłopaka.
Na jego twarzy, zwykle bez wyrazu, teraz pojawił się lekki uśmiech. Objął jej sylwetkę, oddając uścisk.
***
Po chwili oderwała się od niego. Przyjrzała się
uważnie jego twarzy, w myślach porównując ją do tej uwiecznionej na zdjęciu. Jej
ukochanym, pogniecionym zdjęciu, tkwiącym w wewnętrznej kieszeni płaszcza. Zabrała
je ze sobą nawet tutaj. Jako talizman. Żeby nigdy nie zapomnieć o ukochanym
przyjacielu z dzieciństwa, który tak gwałtownie ją opuścił. Powinna być na niego
wściekła, ale czuła jedynie olbrzymią radość i tęsknotę. Stał tuż przed nią, na wyciągniecie ręki. Po jej policzku spłynęła łza. Zawierała w sobie wszystkie
ich wspólne wspomnienia, nieprzespane noce i ból po jego odejściu, tęsknotę i
rozpacz zżerającą ją od środka przez te wszystkie lata. Delikatnym ruchem starł
kropelkę z jej twarzy, tak jak zrobił to we śnie który nawiedził ją jeszcze w
Konosze. Wydawało jej się to tak dawno. Teraz przy nim, czas nie miał
znaczenia. Mogłaby godzinami wpatrywać się w niego, szukając wszelkich zmian
jakie w nim zaszły od ostatniego spotkania. A było ich sporo. Był w końcu dorosłym
mężczyzną. Cholernie przystojnym musiała przyznać. Arystokratyczne rysy twarzy,
idealne, wystające kości policzkowe, prosty nos i kształtne usta. Czarne oczy, posiadające
niesamowitą głębię. Można było się w nich zatracić. Przyciągały i nie pozwalały
na nawet najmniejszy ruch. Zwykle zimne i pozbawione uczuć, teraz w nią, wpatrywały
się z radością i wzruszeniem. Kruczoczarne włosy jak zwykle spięte w kucyk i
blada, gładka skóra.
- Tak tęskniłam.. – Szepnęła, mimowolnie powtarzając
słowa, które wypowiedziała we śnie.
- Ja też. Cieszę się, że tu jesteś. - Odpowiedział
równie cicho. Jego męski, niski głos spowodował dreszcze na jej plecach. Uśmiechnęła
się lekko.
- Dobra, dobra. Starczy już. - Ze złością odwróciła się w stronę Lidera, który z przymkniętymi oczami masował sobie w zamyśleniu skronie. - Kiedyś
tu z wami wszystkimi oszaleje, Hidan doprowadź się w końcu do porządku! -
Spojrzała na siwowłosego, który przygładzał nażelowane włosy i podciągał poły
rozerwanego płaszcza. - A ty - tu wskazał na nią palcem, uśmiechnęła się
jeszcze raz do Itachiego i wróciła błyskawicznie na swoje poprzednie miejsce koło
Orochimaru. Ten położył jej rękę na ramieniu - pokazałaś, że coś tam
potrafisz, więc dostaniesz zadanie próbne, na które udasz się razem z Zetsu. - Wskazał
na biało-czarne coś, przypominające skrzyżowanie człowieka z rośliną,
prawdopodobnie rosiczką, bo z ramion wystawały mu wielkie jakby szczęki, czy
chwytaki. Nie znała się zbytnio na botanice.
- O nie.. - Wycharczała czarna połowa istoty, nieprzyjemnym głosem. - Liderze do chuja, czemu to my mamy się zajmowa..
- Z radością pójdziemy na misje z nową koleżanką! - Przerwała mu radośnie biała połowa.
- Świetnie. - Mruknęła ironicznie - Na czym będzie polegać to zadanie? - Jej głos przybrał zimną, opanowaną barwę. Kątem oka widziała, że Itachi nie spuszcza z niej
wzroku.
- Udacie się do pewnej wioski, mieszka tam
rodzina którą należy zlikwidować. Bez wyjątków. - Jego głos był lodowaty, jakby
chciał jej udowodnić, który z nich jest straszniejszy, uśmiechnęła się pod
nosem lekceważąc nacisk położony na ostatnie słowa. - O szczegółach misji
porozmawiamy za chwilę, teraz przedstawcie się nowej koleżance. - Zwrócił się do
zebranych, jego wypowiedź ociekała sarkazmem. Hidan prychnął pod nosem.
Po chwili dowiedziała się więc, że: lekko zniewieściały chłopak, mniej więcej w jej wieku, o pięknych, niebieskich oczach i długich blond włosach
to Deidara, dziwaczny karzeł z metalowym ogonem to słynny lalkarz Sasori
Akasuna, wielki niebieskoskóry gość podobny do rekina, z wielkim ostrzem na
plecach jest jednym z Siedmiu Mistrzów Miecza i nazywa się Kisame Hoshigaki,
zamaskowany mężczyzna upominający Hidana to Kakazou, niebieskowłosa, śliczna
dziewczyna o imieniu Konan jest przyjaciółką z dzieciństwa Lidera czyli Paina. Był
jeszcze rosiczko-człowiek Zetsu, wesoły Tobi noszący na twarzy maskę przypominającą
dynie i oczywiście Itachi.
Gdy wszyscy już się przedstawili, Lider nakazał
powiedzieć jej coś o sobie.
- Miło mi was poznać. - Uśmiechnęła się
krzywo, nie mogąc odpuścić sobie nutki ironii. - Nazywam się Anayanna Hinako Shimzu i pochodzę z Nomida no Kuni.
- Księżniczka Anayanna? - Pytanie padło z
ust Sasoriego. Miał nieprzyjemny, szorstki głos.
- Owszem – Dygnęła z przesadną
teatralnością, wywracając oczami.
- Cóż za zaszczyt nas spotkał, mamy w
szeregach prawdziwą królewnę! - Wypalił ciągle wściekły Hidan, udając zachwyt. - Mam
nadzieje, że nie masz nic przeciwko, ale nie mam zamiaru bić ci pokłonów.
- Jakoś to przeżyje.. – Złośliwy uśmieszek pojawił
się na jej twarzy, rzuciła w niego z całej siły, wciąż trzymanym w ręce
naszyjnikiem z symbolem Jashina. Złapał go w ostatniej chwili tuż przed swoją twarzą.
- Tyyy..
- Spokój! - Chłodny głos Paina przywrócił go
do porządku.
Rzucił im groźne spojrzenia, które chyba
miały być przerażające. Uniosła kpiąco brew, ale Hidan wzdrygnął się lekko.
Widocznie całkiem nieźle ich Lider wytresował.
- Jestem Szefem tej organizacji i jeśli nie
chcesz marnie skończyć to radze ci, bądź posłuszna. - Z trudem stłumiła chichot
- Od teraz należysz do Akatsuki i masz wykonywać wszelkie moje polecenia,
jestem waszym Bogiem, wiec albo się podporządkujesz..
- Wybacz Liderze, ale zawsze byłam raczej niewierząca,
więc..
Urwała uśmiechając się z przekąsem. Kilka osób
zaśmiało się cicho, a Painowi najwyraźniej podskoczyło ciśnienie. Obrzucił ją mrożącym
krew w żyłach spojrzeniem i już otwierał usta żeby prawdopodobnie wygłosić
kolejne kazanie, ale mu przerwała.
- Dobra, dobra przepraszam. - Posłała mu przesadnie słodki uśmiech. Z zaskoczeniem stwierdziła, że
jego twarz wyraźnie złagodniała - To może przekażesz szczegóły misji i nie będziemy
marnować więcej czasu?
- Zetsu wyjaśni ci wszystko po drodze, teraz
zejdź mi już lepiej z oczu.
Zaśmiała się cicho i spojrzała na swoich
towarzyszy.
- Powodzenia - Kabuto posłał jej szeroki uśmiech.
- Do zobaczenia Dziecino - Orochimaru pogładził
ją po głowie.
- Pa Orochi-sama, Kabuto. Nie tęsknijcie za
bardzo, długo mi to nie zajmie.
Skinęła na Zetsu i w podskokach udała się do
wyjścia. W drzwiach przystanęła i obejrzała się przez ramie na Paina.
- Ale nic się nie stanie jeśli przez
przypadek zabije kogoś jeszcze? - Widząc jego wzrok, wybuchła wesołym śmiechem
- Uznam to za odpowiedź twierdzącą.
I już jej nie było. Zetsu ruszył za nią przechodząc
przez ścianę.
- Jeśli będzie sprawiać kłopoty.. - Lider usiadł
na swoim miejscu za długim, prostokątnym stołem.
- Tego może być Szef pewny. - Zaśmiał się pod
nosem Kisame, spoglądając ukradkiem na Itachiego - Całkiem interesująca ta mała.
- Diablica.. – Wymamrotał Hidan i przeklął
wściekle kilka razy.
Wszyscy zasiedli przy stole, rozmawiając
miedzy sobą. Po chwili Lider odezwał się głośno.
- Jak tylko dotrą na miejsce wejdę do umysłu
Zetsu, żeby widzieć co się tam dzieje, wam też będę przekazywał na bieżąco
obraz.
Ohayo :D,
OdpowiedzUsuńJestem napakowana pozytywną energią, po zjedzeniu słoika nutelli! Już czytam, czytam :3
Ha! Znalazłam błąd! Jak dobrze, że nie tylko mi się one zdarzają ;p
Chce --> chcę ]:->
Cisze --> ciszę nie wierzę, jeszcze jeden. U ciebie zdarzają się rzadko. To chyba przez czytanie moich wypocin xd
"Był uroczo psychiczny." - to zdanie idealnie odzwierciedla Tobi'ego. Świetne jest :D
Jedno tu nie prądzi xd Jak ona mogła Hidana unieść nad podłogę, jeśli teoretycznie powinna mieć problem, żeby go za tę szyję dotkąć xd
Boże, Boże ITAŚ! Nie dość, że ty chcesz mi go zabrać, to jeszcze Anayannę w to wplątujesz! No wiesz -.-
głębie --> głębię :3
Nie no, nie mogę przeżyć tego, że Itaś znowu mnie zdradza. Wiem, że ona jest śliczna, silna i niezniszczalna, ale ja i tak myślę po swojemu xd
Rozdział długi i jak najbardziej mi się spodobał :D
Oby tak dalej ^^
PS. Już miałam cię opieprzać, z powodu zastoju na blogu xd
Pozdrawiam ;)
Hm hm hm.. Powiem ci, że z tym Hidanem w sumie racja, nie wpadłam na to xD
UsuńAle cśśś! Nikt więcej się może nie zorientuje xD
Okej xD
UsuńWooahhh podobało mi się! *^* Akcja z Hidanem była po prostu epicka, nieźle go ta Diablica załatwiła :3 Długość, w sam raz - nie za krótka i nie męcząca jak na niektórych blogach. Nie wiem co jeszcze powiedzieć.. po prostu super! :3
OdpowiedzUsuńo kurde no ta akcja z Hidanem była świetna :D
OdpowiedzUsuńOoo i jaki Itachi <33 Ogólnie to zajebiście, że dołączyła do tych zjebów. Są pierdolnięci, ale ich kocham <3
Notka była na prawdę wspaniała, chyba jedna z lepszych :) Już czekam na kolejny ciąg zdarzeń.
No i jeszcze pochwale cię za nowy wygląd. Szablon świetny na prawdę ;]
Pozdrawiam.
Hidan ;D Lubię gościa. Tobi jest zarąbisty, kocham go. Anayanna wie, co dobre ^^ I tuliła się do Itasia... Chcę być na jej miejscu :3 Koniecznie. Zetsu też niezły ^^ Ogólnie świetna notka, czekam z niecierpliwością na kolejną!!! Buziaki :*
OdpowiedzUsuńTobiiii <3 kocham gościa. I Zetsu! Kocham ich ;ślini się;
OdpowiedzUsuńi jeszcze Itachi, mmmm.... :*
Dobra, konkrety:
Ana' nieźle sobie poradziła z Hianem, aczkolwiek.... Ile Hidan ma wzrosu, a ila. Ana'? Jak Ana' mogła chwycić Hidana za szyję?
ale dobra, rozdział super!
Niestety, za rozdzialik nie mam się chwilowo kiedy wziąć, ale skomentuję, obiecuję! ^^
OdpowiedzUsuńJestem tu, bo nominowałam Cię do Liebster Award. Szczegóły na moim blogu ;]
Ech, co tu się wyrabia? :) Oczywiście, w pozytywnym sensie.
OdpowiedzUsuńNo, no, z notki na notkę jest lepiej - akcja jest po prostu epicka.Strasznie mi się podoba, normalnie, twoje opowiadanie omotało mnie tak, że o ja cię.
Przepraszam, za brak komentarzy, ale istoty z innego wymiaru (czyt. UFOludki edukacji) mnie porwały.
"Był uroczo psychiczny." - Od dzisiaj tak właśnie określam Tobiaszka, mego 'mensza' na śmierć i życie, XDD
POZDRAWIAM I ŻYCZĘ WENY!
Isabel ;)
"I Bóg wiedział, że to było dobre" :D
OdpowiedzUsuńTaki jeden z moich ulubionych cytatów, chociaż niezbyt trafny.. bo to było zajebiste! Rany, kocham, jak piszesz *-* widać, że masz do tego talent i lekkie pióro.
Akcja z Hidanem - po prostu love <3 Anayanna jest zajebista, ma taki zadziorny charakterek... Amane lubi to ;)
No i ten tekst: Uroczo psychiczny... hahaha, geniusz :3
Tak się zastanawiam... masz może w planach zrobić konfrontację z Konohą? ;> wiesz, Kiba, Kakashi, Tsunade... te sprawy, byłoby fajnie :3 no, ale to Ty tu rządzisz xd
Pozdrawiam i weny życzę :D
Hmm... z natury jestem optymistyczna jednak Ana powoli zmienia mój charakter. Dzisiaj uderzyłam kolegę z pięści bo mnie obraził. o_O.Ale on się tylko śmiał wciągał krew do nosa i mówił że wcale nie bolało.
OdpowiedzUsuńIdiota.
A teraz skomentuję notkę. Itachi. B) Zacznę od niego. Bardzo ładnie opisałaś uczucia, które że się tak wyrażę czuła Ana. Widać wyraźne plany w następnych rozdziałach z Itachim, zgadłam? No cóż dzielimy te same uczucia do Hidana skurwiałego tchórza i niech go piekło pochłonie. Deidara nie ma niebieskich oczu. Są szare. .
Sasori psychpatyczny marionetkarz. Spoko. Tak go odebrałam.
Pain. Kiczowata forma władzy. Fajnie, że Ana sobie z niego żartuje choć to niebezpieczna rozrywka. Zetsu. Dzięki tobie go polubiłam.
Notka długa przyjemnie się czytało. Biorę się za następne.
Hahahah, och ty brutalu :D
UsuńKolega albo twardy albo zbyt dumny by przyznać, że boli go cios zadany przez dziewczynę xD
Owszem, owszem mam co do Itachiego poważne plany ;3
A Dei? Hmm szare? Jak dla mnie są niebieskie ;d
" Tobi uważa, że dziewczynka jest za śliczna na gotowanie! Będzie nową koleżanką Tobiego! Tobi to dobry chłopiec, więc zasłużył na koleżankę, prawda panie Liderze?" - ten tekst był świetny. :3
OdpowiedzUsuńHmm..więc jednak na zdjęciu był Itaś, wcześniej myślałam, że Orochimaru. Czy oni się znowu zaprzyjaźnią, albo będzie pomiędzy nimi coś więcej? :3 <3
Silna kobieta z Any i bardzo się z tego powodu cieszę. xd
Wybacz, że tak późno, ale ostatnio brak czasu spowodował, iż nie mogłam czytać. >.<
Także biorę się za kolejny rozdział. :)